.

.
1D 4ever

czwartek, 23 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 16

CZYLI O TYM, JAK TRUDNO ZAPOMNIEĆ...

Stałam jak wryta z szeroko otwartymi oczami. Kilkukrotnie potrząsałam głową, żeby się ocknąć. Ta sytuacja robiła się coraz bardziej żałosna. Fakt, chciałam dowiedzieć się czemu tak postąpił, ale miałam nadzieję, że zdążę się przygotować na te rozmowę. Tymczasem byłam kompletnie zaskoczona. Odchrząknęłam i przecząco pokręciłam głową. Adam uśmiechnął się zwycięsko.
- To jak?- zapytał Louis, próbując patrzeć mi w oczy, jednak przerażona opuszczałam wzrok.
- Nie zrozumiałeś?- zapytał Adam- Ona nie chce z tobą rozmawiać. 
- Nie ciebie pytam- Louis spojrzał na niego zirytowany.
- Zauważyłem. Przede mną byś się tak nie kajał. Ale może w końcu zejdziesz z drogi? Chcemy przejść.
Louis zbył jego słowa i znów zwrócił się do mnie.
- Jackie proszę, możemy pogadać? To tylko chwila. Obiecuję.
Spojrzałam mu w oczy. Może faktycznie lepiej to wyjaśnić.
- Nie rozumiesz?- wtrącił znów Adam- To przez ciebie nie ma jej teraz w Akademii i zapłakana wraca do domu. Odpuść.
- Jak to?- Lou nie dowierzał jego słowom- Zrobili ci coś? Zrobili ci krzywdę?
- Nie.. - szepnęłam smutno- Ty zrobiłeś...- głos mi się urwał, nie mogłam powiedzieć nic więcej. 
Patrzył na mnie dłuższą chwilę, przełykał ślinę, żeby się nie popłakać. Czułam jego wzruszenie.
- Jackie... proszę..
Westchnęłam, powstrzymując łzy.
- W porządku.
- Jackie- Adam wyglądał na zirytowanego- Naprawdę nie musisz tego robić, wiesz?
- Wiem- odpowiedziałam, patrząc na Louisa- Ale chyba lepiej wyjaśnić to od razu.
Przewrócił oczami. 
- Niczego nie musisz z nim wyjaśniać. Skrzywdził cię i tyle. Nie rozumiesz? Ja się martwię.
- Nie masz o co. Dam sobie radę. Dziękuję za wszystko- stanęłam na palcach i ucałowałam go w policzek.
- Czyli rozumiem, mam sobie iść. 
- Tak będzie lepiej. Muszę to załatwić sama.
- Zadzwoń do mnie po wszystkim- tym razem on ucałował mój policzek, objął mnie lekko i zwrócił się do Louisa, który spuścił wzrok na widok tych czułości.
- Radzę ci nie zrobić jej przykrości. Ja ci nie daruję, tak jak ona.
Po czym odwrócił się i udał w stronę windy.
Między mną i Louisem zapadła niezręczna cisza. Ręce niemiłosiernie mi drżały, kiedy otwierałam mieszkanie.
- Zapraszam- szepnęłam po wygranej walce z zamkiem.
Wszedł do środka, rozejrzał się niepewnie i spojrzał na mnie z nadzieją, że to ja zacznę mówić pierwsza.
Ja jednak milczałam, do czasu.
- To ty chciałeś rozmawiać, więc czemu nic nie mówisz?
Milczał.
- Jezu Louis! Powiedz co masz do powiedzenia i zakończmy ten cyrk- nie chciałam być niegrzeczna, ale jego milczenie doprowadzało mnie do furii. 
- Chciałem..- zaczął w końcu- tylko przeprosić.
- Aha- nie mogłam uwierzyć- Czyli nie mogłeś powiedzieć mi tego przed drzwiami?
- Chciałem też wytłumaczyć...
- Co?- chciałam, żeby był konkretny, nienawidzę owijania w bawełnę.
- Że to nie był mój pomysł, Jackie, ja bym cię nigdy nie skrzywdził.
- Więc czyj? Hugh?
- Nie.. ludzi z wytwórni, Hugh też nie chciał na to przystać, ale nas zmusili. Stwierdzili, że trzeba to zakończyć tak, żebym nie wyszedł na winnego. I chyba się udało. Nie wyszedłem na winnego, tylko, że idioci nie pomyśleli, że będę się czuł winny.
Oparłam się o blat kuchenny.
- Jackie, jesteś dla mnie najważniejsza i jestem kompletnym idiotą, że się na to zgodziłem. Czułem do ciebie żal, ale nie taki, żeby cię skrzywdzić. Nie wiem, naprawdę nie wiem, jak mam cię teraz przeprosić. Chyba nie ma słów, którymi mógłbym opisać jak podle się teraz czuję i jak bardzo mi na tobie zależy, choć wiem, że na to nie zasługuje.
Czułam jak łzy zaczęły spływać po mojej twarzy.
- Cholera- zaklęłam cicho i otarłam twarz rękawem swetra.
- Jestem skończonym palantem, ale proszę o wybaczenie. Bardzo proszę...
Staliśmy naprzeciw siebie w milczeniu. Czułam jak wszechogarniająca mnie złość ulatuje. Zamiast zastanawiać się nad tym co powinnam mu powiedzieć, ja myślałam tylko o tym, jak bardzo chcę go przytulić, jak bardzo tego potrzebuję.
- A tamta dziewczyna?- zapytałam w końcu.
- Nie wiem. Nawet dobrze jej nie znam. Według wytwórni mieliśmy się w sobie zakochać, ale nie dałem rady. Moje serce jest już zajęte... przez ciebie, jakkolwiek to brzmi- zamyślił się- Naprawdę zakochałem się w dziewczynie z peronu, pięknej, silnej, mającej najpiękniejsze oczy, jakie widziałem.
Mimowolnie się uśmiechnęłam. Louis kontynuował.
- A potem pojawił się jej chłopak i następny adorator. Myślałem, że nie mam żadnych szans, a potem ją pocałowałem, na placu, koło fontanny i zrozumiałem, że jest dla nas nadzieja. Jackie, jest dla nas nadzieja? Nadzieja, że mi wybaczysz?
Przez mokre od łez oczy obserwowałam jego doskonałe usta i zaszklone oczy. 
"Może i jestem kompletną idiotką, ale go pragnę. Tak cholernie mocno go pragnę"-pomyślałam- "Ale nie możemy się ciągle ranić, stawiać muru na drodze do szczęścia, a bez przerwy to robimy".
- Oczywiście, że jest- zbliżyłam się do niego. Teraz staliśmy twarzą w twarz i patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Wreszcie uniosłam prawą rękę, dotknęłam jego policzka. Wtulił się w nią twarzą i ucałował delikatnie. 
- Wybaczam ci- szepnęłam.
Nie pamiętam dobrze tego, co zdarzyło się potem. Chyba mnie namiętnie pocałował. Narzuciłam mu ręce na szyję. Uniósł mnie delikatnie i posadził na oparciu kanapy. Całował po szyi i dekolcie. Zsunął ze mnie sweter i rękaw bluzeczki, całował moje ramiona. Ja dotykałam jego torsu, głaskałam mu plecy i kark. Przywarł do mnie jeszcze mocniej. Gładził to moje uda, to plecy. Rozpięłam jego koszulę i rzuciłam na podłogę. Zapach jego skóry doprowadzał mnie do szaleństwa. Oderwał się od moich ust i popatrzył na mnie wymownie.
Potrząsnęłam twierdząco głową. Chwycił moje pośladki i uniósł mnie w górę. Poszedł wprost do sypialni...

Promienie wschodzącego słońca oświetlały jego twarz. Leżałam i namiętnie wpatrywałam się w refleksy światła, które zostawały na jego skórze. Wczorajszej nocy doznałam największego spełnienia, jednak wiedziałam, że to nie może trwać. Wracając wczoraj z Adamem do domu postanowiłam, że wyjadę. Wielokrotnie chciałam rzucić Akademię, a wczoraj to postanowienie wzmogło się we mnie jeszcze bardziej. Pogładziłam delikatnie policzek Louisa. Tak bardzo chciałam zmienić to postanowienie, ale było za późno. Musiałam wyjechać. Była dopiero szósta, chłopak spał jak zabity. Delikatnie wysunęłam nogi spod kołdry i poszłam spakować swoje rzeczy.
Jeszcze długo stałam w drzwiach sypialni i wpatrywałam się w twarz Louisa. Był idealny. Moje uczucia względem niego były prawdziwe, dlatego nie mogłam pozwolić, żebyśmy znów coś spieprzyli. Chciałam, żebyśmy zostali w naszej pamięci tak doskonali i tak zakochani, jak zeszłej nocy. Podeszłam, pochyliłam się i ucałowałam go delikatnie w usta. Chwyciłam walizki i wyszłam, zostawiając wczoraj za sobą.
Louis obudził się chwilę później. Zdezorientowany moją nieobecnością i brakiem moich rzeczy odnalazł w końcu list, który zostawiłam na poduszce.

Najdroższy,

postanowiłam, że odejdę, bo nie mogę dłużej znieść tego, że kochając się tak bardzo, ranimy się jeszcze bardziej. Zrozum proszę moją decyzję i nie bądź zły. Obiecuję, że gdy tylko poukładam sobie wszystko, odezwę się i wyjaśnię Ci dlaczego tak postąpiłam. Kto wie, może kiedyś oboje dojrzejemy do tego uczucia, przypadkiem spotkamy się w jakimś niespodziewanym miejscu i po prostu będziemy szczęśliwi? 

Ps. Pamiętaj, że Adam nie ma z tym nic wspólnego, nawet nie zdążę się z nim pożegnać.
PPs. Pamiętaj, że cholernie bardzo Cię kocham.

Jackie

Długo wpatrywał się w mój list, w końcu otarł zapłakane oczy i wyszedł, zamykając drzwi.

13 komentarzy:

  1. Piękny rozdział :*** Czekam na następny :) Mam nadzieje , że to nie jest koniec opowiadania o Lousie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :))
      co do końca opowiadania.. hmmm... hmmm ;))

      Usuń
  2. Super rozdział, mam nadzieję że w następnym odnajdą drogę do ich WSPÓLNEGO szczęścia. :*
    Proszę utworzyć z nich ładną, szczęśliwą prę <3
    zapraszam do komentowania: http://mee-and-one-direction-foreveer.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pomyślę, pomyślę.. może im się uda :D
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Oni muszą być razem .. ! Zwłaszcza po tej akcji .xd <3 Lackie 4ever . <3 ~Mrs.Tomlinson

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ooojaaa.. "Lackie" jak pięknie! :3
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Oni muszą być razem!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ^.~

      Usuń
    3. P
      O
      Z
      D
      R
      Ó
      W
      K
      A

      Usuń
  4. To nie koniec, prawda? To nie może mieć takiego zakończenia... Poinformowałabyś gdyby to opowiadanie dobiegło końca, a skoro nie poinformowałaś...
    Dlaczego ten imagin jest taki idealny? ♥
    Popłakałam się na tym rozdziale. Jesteś mi winna opakowanie chusteczek! (':
    Pozdrawiam xx
    PS. W wolnej chwili zapraszam do siebie: http://pain-zaynmalik.blogspot.com/ (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julia.. poczekamy.. zobaczymy ;)
      w tajemnicy tkwi magia.
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. "Potrząsnęłam twierdząco głową"? Według mnie, to się wzajemnie wyklucza. ;) Ale nie o tym chciałam.
    Wiedziałam, że wymyślisz coś, co bynajmniej nie będzie szczęśliwe dla tych bohaterów. Ale mimo to, dalej jak głupia mam nadzieję, że to opowiadanie skończy się szczęśliwie. Bo musi! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. hmm.. możliwe, błędy zawsze się zdarzają, niestety :c choć staram się ich unikać.
    ale z drugiej strony wydaje mi się, że "pokręcić twierdząco" by się wzajemnie wykluczało a potrząsać głową w górę i w dół (twierdząco) można.
    ale kto to wie..
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Według mnie jest: potrząsnąć/pokręcić przecząco i kiwnąć twierdząco. :)

    OdpowiedzUsuń