.

.
1D 4ever

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Cześć kochane!

Jak widać żyję i mam się całkiem dobrze. Przepraszam, że znów musiałyście czekać tak długo i dziękuję za:
* to, że wciąż odwiedzacie tę stronkę
* to, że czekałyście tak długo
* 10. 000 wyświetleń, z których powodu tak ogromnie się teraz cieszę!!!

Uwielbiam was wszystkie. Dziękuję,

PEACE&LOVE
"M"

ROZDZIAŁ VIII

LA LA LA LA LA LA LA LALALA

- Wszystko w porządku?- usłyszałam i niepewnie odwróciłam wzrok.
- T-tak..- wyszeptałam i z powrotem spojrzałam w stronę Toma. Siedział bezruchu patrząc w moją stronę, jego siostra uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie. Odwzajemniłam uśmiech.
- Kto to jest?- zapytał Arthur.
- Tom..- zaczęłam wolno- mój były...
- Ohohoho!- wykrzyknął uradowany- W takim razie powinienem się z nim przywitać!
Mówiąc to postąpił naprzód.
- Nie!- wykrzyknęłam i złapałam go za rękę.
- Daj spokój, wygląda na fajnego gościa..- przerwał i uniósł wzrok- A jeśli mowa o fajnych gościach...
Ruchem głowy wskazał na drzwi. Do środka właśnie wszedł Liam. Miał na sobie jeansy, białą koszulę i granatową marynarkę. Zdecydowanie wyglądał przystojnie. I chyba nie tylko ja tak uważałam, bo naraz w jego stronę ruszył tłum dziewczyn. Wszystkie wysokie, śliczne i modnie ubrane. Przy nich czułam się strasznie nijaka. Jednak to nie na nie, a na mnie Liam spojrzał z szerokim uśmiechem, przedarł się przez tłum i gdy stanął ze mną twarzą w twarz uradowany szepnął:
- Przyszłaś.
- Mhmm.. - wymamrotałam, wciąż niepewna jak mam się przy nim zachować. Na szczęście tuż obok był Arthur, który widząc moje zmieszanie wziął sprawy w swoje ręce.
- Napijecie się czegoś?- wskazał na bar.
- Chętnie- odetchnęłam z ulgą.
Nie postawiłam nawet dwóch kroków, gdy poczułam, że ktoś najpierw delikatnie musnął moją dłoń, by w końcu złapać ją pewnie. Podniosłam wzrok na Liama. Było po nim widać, że długo bił się z myślami czy to zrobić i wciąż nie był pewien, czy to dobra decyzja.
Była dobra, pomyślałam i zaraz się za to skarciłam, Nie wiem nawet czy lubię tego chłopaka...
W końcu podjęłam decyzję. Ścisnęłam mocniej dłoń Liama, postanowiłam dać mu szansę.
Impreza była rewelacyjna. Dobra muzyka, świetni ludzie, atmosfera. Li był cudowny. Kochany i delikatny, zupełnie inny niż Tom, dlatego nie bardzo wiedziałam jak się zachować. Rozmawialiśmy o wszystkim, śmiał się z moich żarów, sam zresztą był bardzo zabawny i... naprawdę kompletnie inny niż Tom.
- Przepraszam na sekundę- szepnęłam zwijając się ze śmiechu po kolejnym dowcipie Arthura. Liam kiwnął głową i spojrzał na mnie czule. Jego spojrzenie czułam na sobie całą drogę do toalety. W końcu zamknęłam drzwi kabiny i osunęłam się na ziemię. Nie potrafiłam zapanować nad emocjami. Z jednej strony czułam się jak księżniczka, zresztą Li tak właśnie mnie traktował, z drugiej jednak miałam wrażenie, że nie jestem na swoim miejscu. Nagle usłyszałam jak otwierają się drzwi do toalety. Ktoś podszedł do umywalek i z całym impetem rzucił na nie coś ciężkiego, torebkę?
Zerknęłam przez szparę drzwiczek. Przy lustrze stały trzy dziewczyny. Przeczesywały włosy i poprawiały makijaż. W końcu odezwała się jedna z nich. Wysoka, ruda w zielonej sukience.
- W ogóle za kogo ona się ma?
- Nie mam pojęcia- szepnęła mulatka w żółtym kostiumie, nakładając kolejną, siódmą już chyba, warstwę błyszczyka.
- Ta małpa wygląda o wiele gorzej niż ja, a to jej Li poświęca tyle uwagi..
Zmroziło mnie. Dotarło do mnie, że mówią o mnie! Zaklęłam cicho. Marzyłam tylko o tym, żeby wyjść z toalety, ale było to niemożliwe. Z pewnością by mnie zauważyły. Oparłam więc głowę o drzwi i modliłam się, żeby wyszły.
- W ogóle ona jest strasznie brzydka. Widziałyście te kłaki? Po ra żka- dodała wysoka dziewczyna z czarnymi włosami.
- Jeden wielki dramat, że twój były poleciał na tę idiotkę Liv!- mulatka zwróciła się w stronę rudej.
- Wiem...ale... skoro jestem wolna z chęcią zapoluję na tego przystojniaka w czarnej marynarce.
- Uuuuu... którego?
- Ma chyba na imię Tom. Jest nowym nabytkiem wytwórni.
Zrobiło mi się niedobrze. Nie wiedziałam tylko, czy dlatego, że bez przerwy mnie obrażały czy dlatego, że ta jędza chciała się dobrać do Toma..
Nie, pouczyłam się w myślach, ty i Tom to przeszłość. Jego sprawa z kim będzie się spotykał. Jednak nieszczęśliwa oparłam znów głowę o drzwi. Po chwili śmiech ustał, usłyszałam tylko zamykające się drzwi. Odetchnęłam z ulgą, jednak zaraz znów kompletnie się wystraszyłam. Usłyszałam bowiem huk. Jakby coś dosyć ciężkiego spadło na ziemię. Wybiegłam z kabiny i przerażona spojrzałam na nieprzytomną Dannie, leżącą na zimnych kafelkach. Podbiegłam do niej, nachyliłam się i ułożyłam ją w pozycji bezpiecznej. Natychmiast zadzwoniłam po pogotowie. Trzymałam telefon dłuższą chwilę myśląc czy zadzwonić do Toma.
- Rany boskie! Przecież to jego młodsza siostra!- krzyknęłam do siebie i wybrałam numer Toma. Odebrał po drugim sygnale, słyszałam jego przerażony głos, dźwięk otwieranych z impetem drzwi, w końcu klęczał tuż przy mnie, gładząc siostrę po ramieniu i klnąc na karetkę, która jeszcze się nie pojawiła.
W końcu drzwi toalety otworzyły się a naszym oczom ukazał się wysoki lekarz i dwaj ratownicy z noszami. Medyk obejrzał Dannie i powiedział, że zabierają ją do szpitala. Tom zerwał się na równe nogi.
- Dzięki- zwrócił się do mnie na odchodne.
- Jadę z tobą- szepnęłam mimowolnie, nie zastanawiając się co robię. Dannie była dla mnie jak młodsza siostra i nie zamierzałam jej zostawić.
- Nie musisz...
- Chcę.
Przytaknął i wybiegliśmy z toalety. Liam stał przy drzwiach i chwycił mnie za rękę.
- Co się dzieje?
- Muszę jechać, przepraszam..
- Ale..
- Teraz nie mogę. Naprawdę przepraszam. Odezwę się.
Zrezygnowany puścił moją dłoń.


Siedziałam w poczekalni i wpatrywałam się w ścianę. Modliłam się, aby Dannie nic się nie stało. Nagle ktoś zamachał mi przed oczami papierowym kubkiem. Uniosłam wzrok.
- Gorąca czekolada. Wiem, że lubisz.
- Dzięki- chwyciłam kubeczek w trzęsące się ręce.
Tom usiadł obok i spojrzał na mnie. Zdjął marynarkę i nałożył mi na ramiona.
Spojrzałam na niego niepewnie.
- Spokojnie, przecież widzę, że ci zimno...
Pociągnęłam łyk czekolady.
- Co powiedział lekarz?- zapytałam w końcu.
- Wypiła za dużo alkoholu. Zrobili jej płukanie żołądka... Rozumiesz? Pilnowałem jej przecież. Chyba poczuła się zbyt dorosła. Niepotrzebnie ją ze sobą wziąłem...
- To nie twoja wina- Odruchowo położyłam mu dłoń na ramieniu. Gdy się zorientowałam, opuściłam ją wolno- Musiała pić w toalecie. Tam przecież nawet nie możesz wejść.
Uśmiechnął się blado.
- Spryciula.. - szepnął i się zamyślił- Jeszcze raz dziękuję, naprawdę. Gdyby nie ty...
- Daj spokój.
Uniósł kubek do ust i pociągnął łyk swojej czekolady. Nad ustami został mu ślad po spienionym mleku.
Uśmiechnęłam się szczerze rozbawiona.
- Co jest?
- Nie, nic.. tylko...- Wyciągnęłam dłoń i opuszkami palców delikatnie starłam ślad znad jego ust. Nagle, nie wiedzieć czemu, zbliżyłam swoje usta do jego. Zrobił ten sam ruch. Po chwili nasze wargi się zetknęły. Poczułam ciepło rozlewające się po całym moim ciele... Zerwałam się na równe nogi. Tom patrzył na mnie zaskoczony. Próbował coś powiedzieć, ale zabrakło mu słów...