.

.
1D 4ever

środa, 23 października 2013

poniedziałek, 21 października 2013

PLEASE, DON'T SAY NO 

Rozejrzałam się dookoła. Wszyscy ludzie stojący na peronie obserwowali nas. Starsza pani siedząca koło mnie szepnęła.
- No dalej kochanieńka, powiedz mu, że go kochasz.. Uwielbiam szczęśliwe zakończenia..
Mimowolnie się uśmiechnęłam. Spojrzałam na Chrisa, na jego twarzy widać było rozbawienie. Słowa staruszki urzekły i jego. Spojrzał mi w oczy, uniósł brwi i uśmiechnął się łobuzersko. Kochałam ten uśmiech.
Wyciągnął dłoń w moją stronę. Spojrzałam na niego, tak bardzo go pragnęłam...
Chwyciłam jego dłoń. Szybkim, zwinnym ruchem przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Odwzajemniłam pocałunek. Tłum na peronie zaczął wiwatować, staruszka popłakała się ze szczęścia. Oderwałam się od warg Chrisa.
-Chodźmy stąd- wyszeptałam zarumieniona.
-Mhmm..-zamruczał- Odwiozę cię do domu.
Ponownie chwycił moją dłoń, ukłoniliśmy się ludziom i roześmiani wybiegliśmy z peronu.

Obudził mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Była piękna, słoneczna sobota- dzień moich 18 urodzin.
Wstałam z łóżka, narzuciłam na siebie szlafrok i zeszłam na dół, aby otworzyć drzwi. Na progu stał kurier z wielkim bukietem lilii.
- Ty jesteś Andy?
- Tak..
- To dla ciebie. Wszystkiego najlepszego- już miał iść, jednak odwrócił się i dodał- Miałem ci jeszcze przekazać: "Kocham cię najmocniej na świecie. Chris"- mówiąc to zrobił zabawną, ironiczną minę.
Roześmiałam się, podziękowałam i weszłam do środka. 
Moja siostra czekała na mnie w kuchni.
- Wszystkiego najlepszego maleńka!- rzuciła mi się na szyję- Zrobiłam, specjalnie dla ciebie, twoje ulubione muffinki.
- Dziękuję- szepnęłam wzruszona- Bardzo za wszystko dziękuję.
- Oj.. jak ty szybko rośniesz... No nic. Jedz śniadanko, a ja pójdę szykować się do pracy. Smacznego!
Uśmiechnęłam się. Cameron była najlepszą siostrą jaką mogłam sobie wyobrazić. Spojrzałam na lilie, były piękne. Do bukietu dołączona była karteczka. 
" Szczęśliwych 18stych urodzin! Przyjadę po ciebie o 20:00! Bądź gotowa! Chris:*"
Minęły trzy tygodnie od wydarzeń w Londynie. Wyjaśniliśmy sobie wszystko, przebaczyliśmy, a teraz układało nam się wspaniale. Nigdy wcześniej nie było nam razem tak dobrze. Przez ten czas starałam się nie myśleć o tym co było, nie myśleć o Zaynie, ale nie potrafiłam wyrzucić go zupełnie z mojego serca. Nie widziałam go od tamtego wieczoru w jego londyńskim apartamencie, a wciąż czułam jego obecność.
Potrząsnęłam głową, żeby odrzucić natrętne myśli. Właśnie miałam jeść babeczkę, kiedy ktoś zapukał do drzwi.
- Cześć kochana!- moja przyjaciółka Angie weszła do kuchni i zaczęła śpiewać sto lat.
Roześmiałam się.
- Dziękuję ci bardzo. Naprawdę! Tylko już nie śpiewaj.
- Ha ha ha- w głosie Angie wyczułam ironię- Spotykasz się dzisiaj z Chrisem?
- Mhmm.. Ma przyjechać o ósmej.
- Ohohoho! Znając tego głupka zrobi wszystko, żebyś miała najpiękniejsze urodziny w życiu...
- Masz ochotę na muffinki? Siadaj, zrobię herbatę..
Rozmawiałyśmy ponad trzy godziny. Ostatnio nie miałyśmy dla siebie zbyt wiele czasu, a obie bardzo potrzebowałyśmy się komuś zwierzyć. Dawno nie czułam się taka szczęśliwa. Zdałam sobie sprawę, że wchodzę w dorosłość ze wspaniałą przyjaciółką i ukochanym chłopakiem u boku. Oboje byli dla mnie bardzo ważni. Obojga potrzebowałam
Po śniadaniu wybrałyśmy się na zakupy. Angie pomogła wybrać mi sukienkę na dzisiejszy wieczór. Bordowa, koronkowa sukienka przed kolano wisiała teraz w mojej szafie i czekała na spotkanie z Chrisem.

Godzinę przed przyjazdem chłopaka wzięłam prysznic, zrobiłam delikatny makijaż oczu i podkreśliłam usta brzoskwiniowym błyszczykiem. Wyprostowane włosy spięłam po bokach wsuwkami i założyłam kupione dzisiaj cudeńko. Spojrzałam na siebie w lustrze.
" Stajesz się coraz starsza. Korzystaj z życia ile możesz, pamiętaj!", pomyślałam i wyszłam na dwór.
Chris stał koło samochodu. Na mój widok uśmiechnął się tajemniczo. Podeszłam bliżej, pocałował mnie. Moje serce zaczęło bić szybciej, jak zawsze gdy czułam jego bliskość. Wsiedliśmy do auta i  ruszyliśmy. Po niecałej godzinie byliśmy na miejscu. Dopiero zauważyłam, że się ściemniło. Wielka polana pełna kwiatów w ciemności wyglądała strasznie, ale nie czułam niepokoju, Chris był ze mną.
Złapał mnie za rękę i zaprowadził na środek polany. Był tam rozłożony koc i koszyk piknikowy. Spojrzałam zaskoczona na chłopaka. Uniósł moją rękę i ucałował dłoń. Przez cały wieczór rozmawialiśmy o życiu, dorosłości, o planach na przyszłość, ale też o tym, że w życiu nie ma nic pewnego. Teraz leżeliśmy przytuleni do siebie i oglądaliśmy spadające gwiazdy. Chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie.
Nagle Chris wyciągnął z koszyka piknikowego małe pudełko. Moje serce się zatrzymało. Uniósł wieczko, a ja straciłam dech w piersiach. W pudełeczku znajdował się piękny pierścionek z białego złota z czerwonym rubinem w kształcie serca. Zamrugałam zaskoczona i spojrzałam na ukochanego. Patrzył na mnie, cały czas się uśmiechając.
- Wyjdziesz za mnie?- zapytał cicho- Proszę nie mów nie...
- Ja.. - zaczęłam niepewnie
- Błagam, powiedz, że to chociaż przemyślisz, nie odrzucaj tej propozycji od razu..
- Daj mi dokończyć- chciałam brzmieć poważnie, ale łzy stanęły mi w gardle- Ja się zgadzam. Odpowiedź brzmi TAK.
Uradowany włożył pierścionek na mój palec. Rzuciliśmy się sobie w objęcia. Całowaliśmy się długo, namiętnie. Dotykał moich pleców i ud. Gładził moje rozwiane włosy i ocierał łzy, które wciąż jeszcze spływały mi po policzkach. Pragnęłam go coraz bardziej. Oderwałam się od jego warg, Spojrzałam znacząco w jego głębokie brązowe oczy.
- Na pewno?- szepnął
- Tak..
Oddałam mu się w całości.

Całowaliśmy się stojąc na mojej werandzie. 
- Muszę jechać..- szeptał Chris muskając moje usta- Pamiętaj.. teraz jesteś tylko moja
- Pamiętam, pamiętam. Jedź już kochanie, bo się spóźnisz...
- Kocham cię moja Narzeczono!
Roześmiałam się serdecznie.
- Ja ciebie też mój Narzeczony..bardzo.
Pocałował mnie w czoło, wsiadł do auta i odjechał.
Stałam na werandzie nie mogąc uwierzyć we wszystko co się stało. Czułam się najszczęśliwszą osobą na świecie. Czułam, że mam kogoś, kto mnie wspiera, kogoś, za kogo szczęście czuję się odpowiedzialna.
Już miałam wchodzić do domu, gdy usłyszałam znajomy głos.
- Wszystkiego najlepszego!
Odwróciłam się.
- Dziekuję Zayn.
Patrzył na mnie dłuższą chwilę, w końcu się odezwał.
- Wyglądasz przepięknie. Ja.. przepraszam, że wtedy wyszedłem bez pożegnania. Ja..mi za bardzo na tobie zależy. Nie potrafię sobie z tym radzić.
- Nie masz za co przepraszać. Jestem ci bardzo wdzięczna za wszystko co dla mnie zrobiłeś.
- Więc ty i On.. wy znów..
- Jesteśmy razem. Tak.
- Wiedziałem.. coż.. nie będę ci dłużej przeszkadzał.. jeszcze raz STO LAT- mówiąc to podał mi pudełko owinięte kolorowym papierem. Wyciągnęłam dłoń by wziąć upominek, gdy nagle złapał mnie za lewą rękę i zbliżył ją do oczu.
Zauważył pierścionek.
- Czy ty?
Milczałam, nie wiedząc co mam powiedzieć. Łzy napłynęły mu  do oczu.
- Nie wierzę.. wy jesteście narzeczeństwem!- zaśmiał się smutno- a ja głupi wciąż miałem nadzieję..
- Zayn...
- Ja wciąż liczyłem na to, że...
- Że?
- Nie ważne. I tak nic cię to nie obchodzi. Teraz wreszcie będziesz szczęśliwa co?- krzyczał- Tak! 
Życzę szczęścia na nowej drodze życia! Bądź z nim cholernie szczęśliwa! A ja dam ci spokój.. 
- Zayn, ja..
- Żegnaj..- odwrócił się i pobiegł w stronę swojego samochodu. Chciałam biec za nim, wyjaśnić, porozmawiać, ale nie mogłam. Nie mogłam oderwać stóp od podłoża.
Nagle lunął cholernie mocny deszcz. On zmył wszystkie nasze nadzieje...  

sobota, 12 października 2013

GIVE ME LOVE...

Siedziałam na czerwonej, skórzanej kanapie i wpatrywałam się w kominek. Obserwowałam języki ognia, które z wielką łatwością niszczyły kolejne kawałki drewna. Były takie silne. Radziły sobie z każdą przeszkodą, w przeciwieństwie do mnie. Czułam, jakby ktoś wypalił ze mnie wszelkie uczucia. Nie byłam pewna słuszności swojej decyzji. Nie chciałam abyśmy z Chrisem wzajemnie się ranili, nie wyobrażałam sobie również bycia razem, ale mimo to czułam, że go kocham. Zayn wszedł do pokoju. W dłoniach trzymał kubek z gorącą czekoladą. 
- Taka jak lubisz. - powiedział podając mi kubek. 
- Pamiętałeś... 
- Takich rzeczy się nie zapomina. 
Umilkliśmy. Chciałam coś powiedzieć. Przerwać tę ciszę, ale głos utknął mi w gardle. Pierwszy odezwał się Zayn.
- Właściwie, co się z tym wszystkim stało? Z naszą przyjaźnią. Czemu nie jest jak dawniej?
- Oboje się zmieniliśmy, Zayn...
- To nie ma znaczenia. Nadal Cię potrzebuję. - powiedział przysuwając się do mnie. 
Objął mnie ramieniem. Przybliżył swoją twarz do mojej i szepnął. 
- Tęsknię za Tobą Andy... Za naszymi rozmowami. Za zabawą. Za Twoim uśmiechem. Za tym, że widywałem Cię codziennie. 
Uśmiechnęłam się niepewnie. Lekko odchyliłam głowę, a on kontynuował. 
- Od kiedy tylko pamiętam na dźwięk Twojego głosu, moje serce się radowało. Teraz czuję w nim tylko pustkę. Andy... Ja przez całe życie, odkąd tylko pamiętam, coś do Ciebie czuję. Nigdy nie odważyłem Ci się tego powiedzieć. Zebrałem się na odwagę i chciałem to zrobić od razu po powrocie z Londynu, ale Ty byłaś zajęta. 
- Zayn... 
- Proszę nie przerywaj mi. Jeśli teraz tego nie zrobię, nie odważę się już nigdy. Nawet nie wiesz jak cholernie wkurza mnie kiedy z nim jesteś, kiedy on Cię dotyka, a już najbardziej wkurza mnie to, w jaki sposób on na Ciebie patrzy. Wiem co oznacza to spojrzenie, bo ja również tak na Ciebie patrzę. 
- Zayn... 
- I broń Boże nie chcę wykorzystywać tego, że nie jesteście już razem. Po prostu musiałem to z siebie wyrzucić. - mówiąc to spojrzał na mnie oczekująco. 
Gdy jednak nic nie odpowiadałam, szepnął:
- Proszę powiedz coś...
- Wiesz... Jeszcze miesiąc temu po takim wyznaniu rzuciłabym Ci się na szyję i myślała "Będziemy żyć długo i szczęśliwie", ale teraz pojawił się ktoś kogo obdarzyłam takim samym uczuciem. Ktoś, za kogo szczęście czułam się odpowiedzialna. Ja nie potrafię o tym zapomnieć i Ty również nie powinieneś zapomnieć o Carly. 
Spuścił wzrok. Pogładziłam jego dłoń. 
- Ja też przez te wszystkie lata Cię kochałam i wydaje mi się, że skoro przez ten cały czas nam nie wyszło, choć mieliśmy tyle okazji, to tym bardziej nie uda nam się teraz. Przepraszam. 
Uśmiechnął się blado. 
- Fakt. Skoro spieprzyliśmy na starcie, nie mamy prawa domagać się pucharu na mecie. Mogę przynajmniej ostatni raz Cię pocałować? 
Skinęłam głową. Oboje tego potrzebowaliśmy. To miało być oficjalne pożegnanie. Musnął palcem mój lewy policzek. Chwycił mój podbródek i złączył swoje wargi z moimi. Przeszył mnie dreszcz. Pocałunek był namiętny, bardzo namiętny. Czuliśmy, że jest ostatni. Zayn oderwał się od moich ust. 
- Pora iść spać. 
Spojrzałam na zegarek. Faktycznie, było już po pierwszej.  Zaprowadził mnie do swojej sypialni, a sam położył się na kanapie. Nie zasnęłam, jednak przez całą noc. 

Rano otworzyłam drzwi sypialni i spojrzałam w pusty apartament. Zayna nie było. Na stole czekała jajecznica i moje ulubione croissanty z budyniem. Na ich widok mimowolnie się uśmiechnęłam. Jedliśmy je w każdą niedzielę. To była nasza tradycja. Na stole stał również bukiet tulipanów, a w nim karteczka. 
"Wybacz, że wyszedłem, ale ja chyba jeszcze nie nauczyłem się z Tobą żegnać. Muszę sobie to wszystko ułożyć. Jeśli możesz zamknij mieszkanie, a klucze oddaj portierowi. Całuję, nie może jednak nie... Pozdrawiam Zayn."
Odłożyłam bilecik. Westchnęłam  zaczęłam jeść śniadanie. Po godzinie byłam już w drodze na pociąg. Klucze zostawiłam w portierni i w tym momencie marzyłam tylko, żeby wrócić już do domu. Siedziałam na peronie i czekałam na pociąg, który miał pojawić się za pół godziny. Wraz ze mną czekało mnóstwo ludzi. Wszyscy zdenerwowani, spieszący się, żeby dojechać do swojego celu. Ja nie miałam celu. Siedziałam i tępo wpatrywałam się w ich twarze. Za moimi plecami pod ścianą jakiś student grał na gitarze, żeby zarobić trochę pieniędzy. Właśnie kończył grać "Forever young" Alphaville i ucichł. Zauważyłam, że starsza pani obok mnie odetchnęła z ulgą. Mimowolnie ironicznie się uśmiechnęła. Zastanawiałam się czy ja też będę taka za 50 lat, a może będę zupełnie inna? Nagle usłyszałam, że gitara wydaje dźwięki mojej ulubionej piosenki: "Give Me Love" Eda Sheerana. Z niecierpliwością czekałam, aż usłyszę słowa. W końcu się doczekałam. Był to, jednak znajomy głos. Zastanawiałam się skąd go znam. Zaciekawiona odwróciłam się. Chris stał z gitarą i wpatrując się we mnie nucił słowa refrenu. Śpiewał wspaniale. Miał ogromny talent. Zaczęłam drżeć. Moje nogi miękły z każdą chwilą, gdy zbliżał się do mnie. Zabrzmiał ostatni dźwięk piosenki. Chris oddał gitarę studentowi, który patrzył na niego z prawdziwym uznaniem. Czułam, że wszyscy na peronie patrzą się na nas, ale miałam to gdzieś. W tej chwili istnieliśmy tylko my. Z wewnętrznej kieszeni kurtki wyjął małą białą różę i podał mi. Milczał. Do róży dołączony był bilecik zapisany drobnym maczkiem. 
"Andy. Pisząc to jeszcze nie wiem, co zrobię aby Cię odzyskać, ale z pewnością będzie to bardzo głupie. Po prostu chcę żebyś wiedziała, że jestem w stanie zrobić dla Ciebie naprawdę wszystko. Jest mi bardzo przykro z powodu tego, co się stało i masz rację. Ja też cierpię, kiedy nawzajem się krzywdzimy, ale wolę, żebyś mnie krzywdziła, niż gdybyś miała odejść, więc proszę Cię tylko: Daj mi miłość."

sobota, 5 października 2013

wybaczcie, że nie pisałam tak długo, jednak nie mogłam. oddaję w wasze ręce kolejną najdłuższą póki co część opowiadania.
czekam na komentarze i opinię, których ze smutkiem stwierdzam jest bardzo mało jak na liczbę osób odwiedzających tę stronę. jeśli tak dalej pójdzie będę musiała usunąć bloga.
P.S. naprawdę nie chcę tego robić :)

PEACE&LOVE
"M"

IT'S OVER...

Weszliśmy z Chrisem do domu. Zatrzasnęłam drzwi. Na szczęście moi rodzice pojechali na romantyczną wycieczkę i nie było ich w domu. Widok zakrwawionej twarzy Chrisa o czwartej nad ranem na pewno by ich nie uszczęśliwił. W domu była tylko moja siostra Cameron, która po usłyszeniu krzyku Carly zbiegła na dół i przerażona rzuciła się do opatrywania Chrisa. 
- Jezu. Chłopaku co Ci się stało? Co tam zaszło?
Chris uśmiechał się tylko i krzywił twarz za każdym razem gdy Cameron obmywała mu rany wodą utlenioną. W tym czasie poszłam do kuchni, przygotowałam ciepłą herbatę i kanapki. Spojrzałam przez uchylone drzwi na Chrisa. Zdawał się nie widzieć Cameron. Zupełnie zbywał jej pytania, ciągle drżał. Sama już nie wiedziałam dlaczego. Czy z zimna, czy z nerwów? Byłam pewna, że jeszcze chwilę temu był w stanie zabić Zayna. Jednak odrzuciłam szybko te myśli. Wyszłam z kuchni. Na tacce niosłam dwa kubki gorącej herbaty i ulubione kanapki Chrisa. Podeszłam do chłopaka, podałam mu rękę i zaprowadziłam do mojego pokoju. Spojrzałam błagalnie na Cameron. Od razu zrozumiała o co mi chodzi. Zamknęłam drzwi. Chris siedział na moim łóżku, trzymał w dłoniach kubek z herbatą i tępo się w nią wpatrywał. Usiadłam koło niego i położyłam głowę na jego ramieniu. Milczeliśmy. Nawet nie wiem ile to trwało. Wiem tylko, że dla mnie ciągnęło się w nieskończoność. W końcu odważyłam się odezwać. 
- Chris... - szepnęłam. - Co się tam stało?
Pochylił głowę, ścisnął powieki powstrzymując łzy. 
- Sam nie wiem. To wszystko strasznie boli. Chyba nie umiałem sobie z tym poradzić. Przepraszam. 
- To co zrobiłam było najgorszą rzeczą w całym moim życiu i cholernie tego żałuję, ale nie miałeś prawa tak się zachować...
Milczał dłuższą chwilę. W końcu się odezwał.
- Kiedy go zobaczyłem, pomyślałem, że on Cię dotykał i przez ten cholerny moment miał Cię bliżej niż ja kiedykolwiek... To boli rozumiesz?
Nie byłam do końca pewna co robię. Wstałam z łóżka, podeszłam do lustra wiszącego na przeciwko, rozpuściłam włosy, pofalowane kosmyki opadły na moje kości policzkowe. Oparłam nogę o blat biurka i szybkim ruchem zdjęłam wysokie obcasy. Podeszłam do Chrisa, wyjęłam kubek z jego dłoni i położyłam na nocnej szafce. Rozchyliłam jego ramiona. Usiadłam na jego kolanach. Przybliżyłam moją twarz bardzo blisko jego. Czułam jego przyspieszony oddech. Położyłam jego dłonie na moich plecach tak, aby chwyciły za zamek sukienki i powoli opuszczałam je w dół. 
- Co ty robisz? - zapytał patrząc mi się głęboko w oczy. 
- Zrobię wszystko, nawet tu i teraz, żebyś tylko zrozumiał, że tylko Ciebie pragnę. 
Ostatnie słowa wyszeptałam mu do ucha. Pocałował mnie. Delikatne musnął ustami moją szyję i zjeżdżał coraz niżej. Po chwili, jednak oderwał się, zapiął sukienkę, odgarnął kosmyki z mojej twarzy. Pogładził policzek i powiedział:
- Też Cię pragnę, nawet nie wiesz jak bardzo i choć nie wiesz jak cholernie mnie to boli, ale nie jestem w stanie Ci tego zrobić. 
Kamień spadł mi z serca. Nie byłam gotowa oddać się Chrisowi mimo, że tak bardzo go kochałam. Przytuliłam go i po chwili zasnęłam. 

Otworzyłam oczy. Rozejrzałam się. Słońce już wzeszło. Był piękny, ciepły poranek. Uśmiechnęłam się widząc dwa ptaszki siedzące na moim balkonie. Po chwili uświadomiłam sobie, że to chyba jednak nie one sprawiają mi tak wielką radość, ale fakt, że Chris leży obok mnie i czule mnie obejmuje. 
- Cieszę się, że już wstałaś. Mam Ci coś ważnego do wyjaśnienia. Przygotuj się, wyjeżdżamy za godzinę. Ucałował mnie i wyszedł z pokoju tak szybko, że nie zdążyłam zareagować. 

Dwie godziny później byliśmy w drodze. Srebrne Audi mknęło po autostradzie 120 km/h. W radiu leciała piosenka Coldplay. Chris wiózł mnie do Londynu, do jego rodziców. Czułam się zdenerwowana, ale zarazem szczęśliwa. Gdy znaleźliśmy się po ogromnym wieżowcem, Chris ścisnął moją rękę i powiedział. 
- Moi rodzice są producentami muzycznymi. Ich kolejnym projektem jest płyta One Direction. O to chodziło Zaynowi. Chciałem, żebyś wiedziała. Ulżyło mi. Nareszcie dowiedziałam się o co chodziło. Uśmiechnęłam się do Chrisa i ruszyliśmy na górę. Rodzice Chrisa byli wspaniali. Oboje eleganccy, pełni klasy, a jednak naprawdę luźni i sympatyczni. Poszliśmy na obiad. Z jego mamą rozmawiało mi się wspaniale. Była naprawdę ciepłą i miłą osobą. Za jego ojcem oglądały się wszystkie kelnerki. Zdecydowanie po nim Chris odziedziczył urodę i uśmiech, który był metką tej rodziny. Pomyślałam szczęśliwa, że mnie zaakceptowali. Czas mijał szybko i we wspaniałej atmosferze, gdy nagle do stolika podeszła wysoka dziewczyna, w kruczoczarnych włosach i żółtej sukience w kwiaty. Oparła dłoń na ramieniu Chrisa i nagle poczułam do niej silną nienawiść. Okazało się, że jej rodzice są dobrymi przyjaciółmi rodziny Chrisa, a ona jego byłą dziewczyną. Dosiadła się do nas i zaczęła wspominać wydarzenia związane z nią i Chrisem. Gdy tylko chciałam coś powiedzieć przerywała mi i szybko wracała do swoich słodkich historyjek. Rodzice Chrisa musieli wracać do pracy, więc zostawili nas z Sarah. Ponieważ robiło się już ciemno mój chłopak zaproponował, abyśmy resztę wieczoru spędzili w restauracyjnym barze. Nie byłam zbyt chętna, ale rozpromieniona Sarah chwyciła Chrisa za rękę i pobiegła w stronę baru. Mijały kolejne godziny. Siedziałam przy stoliku i obserwowałam jak mój ukochany tańczy ze swoją byłą dziewczyną. Może to przez zazdrość, ale miałam wrażenie, że zawisła na nim jak ostatnia szmata i nie chciała go puścić. Gdy tylko podchodził do stolika aby poprosić mnie do tańca podbiegała i ciągnęła go za sobą, mówiąc: "Oj daj spokój macie się na co dzień,a my musimy nadrobić zaległy czas." Po jakiejś godzinie przestali tańczyć i usiedli przy stole. Chris objął mnie ramieniem i szepnął przepraszam. Uśmiechnęłam się do niego ze zrozumieniem, jednak w głębi duszy miałam ochotę coś rozwalić. Sarah bez przerwy rozmawiała. Robiła wszystko, żebym nie brała udziału w tej rozmowie. Chris pił. Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby wypił tak dużo. Widocznie przy niej dobrze się bawił. Musiałam odpocząć od własnych myśli. Wyszłam, żeby się przewietrzyć. Bar znajdował się na przeciwko studia rodziców Chrisa. Pod budynkiem stał tłum rozwrzeszczanych fanek. Nagle drzwi otworzyły się i wyszło z nich pięciu chłopaków. Wśród nich był Zayn. Gdy wsiadali do limuzyny zauważył mnie. Wydawał się być zaskoczony, jednak uśmiechnął się i czekał z nadzieją na moją odpowiedź. Ja, jednak spuściłam wzrok i wróciłam do baru. Na parkiecie było mnóstwo ludzi. Przeciskałam się między nimi zmierzając do stolika. Gdy tylko Sarah mnie zauważyła, nachyliła się do Chrisa i zaczęła go całować. Serce mi pękło, jednak ciągle miałam nadzieję, że Chris ją odepchnie, powie że ma dziewczynę i pojedziemy do domu, ale pijany chłopak odwzajemnił pocałunek. Łzy mimowolnie cisnęły mi się do oczu. Chris mnie zauważył. Oderwał się od ust Sarah, jednak ja odwróciłam się na pięcie i wybiegłam z baru. Ruszył za mną. Przed wyjściem dogonił mnie, chwycił za rękę i przyciągnął do siebie. 
- Kochanie przepraszam. Ja nie chciałem. To był błąd... Naprawdę. Tylko Ciebie kocham. Wybacz.
Szloch przerywał jego słowa. Czułam, że był pijany.
- Wybaczam, że ją pocałowałeś... 
- Więc jest dobrze?
- Daj mi dokończyć. Wybaczam, że ją pocałowałeś. Ja zrobiłam dokładnie to samo i również tego żałuję. - rozpłakałam się na dobre. - Jednak nie jestem w stanie wytrzymać dłużej tego, że oboje się ranimy i choć tego cholernie nie chcę... To koniec.
- Ale... - chciał coś powiedzieć, jednak ja odwróciłam się i zaczęłam biec. Nie wiem dokąd. Po prostu chciałam stamtąd uciec. Biegł za mną, ale wypity alkohol nie pozwalał mu mnie dogonić. Słyszałam jak mnie wołał. Czułam, jakby moje serce rozpadło się na milion kawałków. 
Było ciemno, zimno, a ja nie wiedziałam dokąd biegnę. Przez zaszklone oczy widziałam tylko kontury ludzi, których mijałam. Czułam, że patrzą na mnie zaciekawieni. Nagle ktoś zastawił mi drogę. Chwycił moje rozdygotane ciało i mocno przytulił. Miałam ochotę krzyczeć, aby ktoś mi pomógł, jednak spojrzałam na twarz tajemniczej osoby. Zdałam sobie sprawę, że stoję po środku nieznanej ulicy, w mieście oddalonym od mojego o wiele kilometrów, w ramionach osoby którą znałam tak dobrze. W ramionach Zayna...

piątek, 4 października 2013

jak nie dziś to jutro :) przepraszam was, ale ten tydzień był dla mnie naprawdę trudny :) postaram się jak najszybciej dodać nowy rozdział :) a w trakcie może umilicie sobie czas:

http://www.youtube.com/watch?v=0VqTwnAuHws

AMAZING !!! <3

PEACE&LOVE
"M"