ROZDZIAŁ 2
CZYLI O TYM JAK DZIENNIKARZE ZNISZCZYLI MÓJ IDEALNY ZWIĄZEK
- Ty jesteś...- powtórzyłam, otwierając oczy ze zdumienia.
- Nie słyszałaś, czy coś? Louis. Niezmiernie mi miło.
Odchrząknęłam zmieszana, w końcu jednak przełknęłam ślinę i od niechcenia powiedziałam.
- Jackie. Mi również jest niezmiernie miło.
Po czym spuściłam wzrok i ponownie zajęłam się rysunkiem w szkicowniku. Czułam na sobie jego ciekawskie spojrzenie. W końcu uniosłam oczy.
- No co?
- Nic, nic...- odpowiedział zmieszany- Po prostu już od dawna żadna dziewczyna nie reagowała na mnie tak normalnie, to znaczy, kocham moje fanki, ale czasem miło jest siedzieć z kimś kto nie chce autografu albo zdjęcia.
- Właściwie, to chciałam autograf, ale nie dla mnie. Dla moich sióstr- wspomniałam pokój bliźniaczek, obklejony plakatami One Direction- To wasze największe fanki...
Uśmiechnął się serdecznie.
- Bardzo fajnie to słyszeć. A ty?
- Co ja?
- Czego lubisz słuchać?
Nie sądziłam, że będzie chciał nawiązać rozmowę, jednak odłożyłam szkicownik na siedzenie obok.
- Słucham wszystkiego. Od jazzu, przez rap, aż do rocka. Was też słucham...
- Słuchasz 1D?!
- Tak, ale wyjaśnijmy sobie coś. Lubię waszą muzykę, ale lubię też misie żelki, a nie rzucam się na nie po autograf- mrugnęłam porozumiewawczo.
Roześmiał się głośno.
- Przed nami długa droga. Opowiedz mi o sobie.
Ze zdumienia uniosłam brwi.
- Mam nudne życie, raczej nie chcesz wiedzieć...
- Przeciwnie.
- W porządku, ale robimy wymianę.
- Co takiego?
- Informacja za informację. Stoi?
Uśmiechnął się łobuzersko.
- Stoi.
Rozmawialiśmy długo, o wszystkim i wszystkich. Opowiadałam mu o moich rodzicach, siostrach- Emily i Hilary, o ukochanej babci i marzeniu bycia w przyszłości ilustratorką książek, zwłaszcza bajek dla dzieci. On również opowiadał o rodzinie, muzyce, zespole. O tym jak zmieniło się jego życie odkąd stał się popularny.
Nawet nie zauważyłam kiedy minęły trzy godziny.
- Jesteśmy- powiedział wyglądając przez okno.
- Gdzie?
- W Londynie, oczywiście!
- Jak to? Już?
- Taa... na miłej rozmowie czas płynie szybciej.
Pociąg leniwie wtoczył się na peron. Wyjrzałam przez okno. Stacja była ogromna.
- Wow!
- Tak, Londyn to naprawdę piękne...- nagle urwał, rzucił się na ziemię.
Spojrzałam zdumiona na jego zachowanie, ponownie wyjrzałam przez okno. Na peronie stała masa dziennikarzy.
- O rany, rany, rany...
- Co jest?
- Ktoś musiał puścić cynk, że wracam tym pociągiem.
- Na mnie nie patrz! Nic nie zrobiłam!
- I co ja teraz zrobię?
- Jak to? Przecież spotykasz fotoreporterów codziennie, powinieneś wiedzieć, co robić.
- Może i tak, ale zwykle są ze mną ochroniarze. Oni mnie dopadną...
- Cóż... było miło, ale muszę uciekać. Za godzinę muszę się stawić w gabinecie rektora. Słyszałam, że Pani Walles nie lubi czekać.
- Co? Zostawisz mnie tak? Błagam, pomóż mi!
- Ughhh.. okey- zrezygnowana opuściłam bagaże- A masz chociaż jakiś plan?
Zastanawiał się dłuższą chwilę, następnie zerwał się na równe nogi.
- Mam...
Wychodziliśmy z pociągu, trzymając się za ręce. On opatulony grubym szalikiem, i w czapce naciśniętej na oczy.
- Nie wiem czy to jest taki dobry pomysł...- szepnęłam zirytowana.
- Jest doskonały! Nigdy nie wpadną na to, że jakiś lamus z dziewczyną u boku, to ja. Przecież, myślą, że jechałem sam.
- I dobrze myślą... Tylko mnie mogła spotkać taka przygoda, kiedy za chwilę mam rozmowę z rektorem! Hura!- dodałam z ironią.
- Wynagrodzę ci to, obiecuję. Podwiozę cię pod samą akademię. Tylko obejmij mnie mocno.
Westchnęłam zrezygnowana. Minęliśmy pasażerów wychodzących z pociągu, potem dziennikarzy i byliśmy przy wyjściu, gdy nagle za plecami usłyszeliśmy dziecięcy głos.
- Louis! To naprawdę ty! Czy mogę autograf?!
Reporterzy odwrócili się w naszą stronę i już po chwili otaczali nas ze wszystkich stron. Wysoki, dobrze zbudowany reporter Wiadomości Barry Nikolson przepchnął się przez tłum i stanął tuż obok mnie.
- Tutaj Barry Nikolson z Wiadomości porannych. Na żywo relacjonuję powrót młodzieżowego piosenkarza Louisa Tomlinsona, znanego z występów w zespole One Direction! Pojawił się na stacji w Londynie ze swoją dziewczyną, piękną i tajemniczą- spojrzał na szkicownik, który trzymałam w ręku- artystką! Kim jesteś?- spojrzał mi prosto w oczy.
Jestem...- nagle dotarło do mnie co właśnie powiedział- Chwila moment, to naprawdę leci na żywo?
W tym momencie poczułam wibracje w prawej kieszeni kurtki. Wyjęłam telefon i przerażona spojrzałam na wyświetlacz. Wiadomość- od Bena, mojego chłopaka...
" Jackie! oglądam właśnie wiadomości. Wyjechałaś zaledwie parę godzin temu... O CO CHODZI? Zresztą nie odpowiadaj. Musimy to sobie wyjaśnić. Pakuję się i jadę do ciebie..."