.

.
1D 4ever

poniedziałek, 30 września 2013

oddaję w wasze ręce kolejną część opowiadania. :) jest mi troszkę przykro, ponieważ wchodzi was coraz mniej.. mam nadzieję, że nie znudziłyście się jeszcze perypetiami Andy i nadal będziecie czytać tego bloga. :*
tym bardziej proszę o wasze komentarze i opinie..

dodatkowo chciałabym złożyć najserdeczniejsze życzenia z okazji dnia chłopaka dla Tomka W. z Żernik :) , który jest chyba naszym jedynym czytelnikiem płci męskiej. Samych radosnych chwil, kochanej dziewczyny i spełnienia wszystkich nawet najskrytszych marzeń! <3
PS. dzięki za twoją wiadomość i za to, że jesteś ze mną :***
PPS. nowy bohater mówisz? może to przemyślę
PPPS. jeszcze raz wszystkiego naj :*

Twoja "M" <3

I SHOULD TELL YOU SOMETHING...

Nie pamiętam, jak wyszliśmy z apartamentu ani tego jak znaleźliśmy się pod moim domem. Cały czas byłam w szoku. Nie potrafiłam myśleć o niczym innym niż tym, co zdarzyło się za zamkniętymi drzwiami. Obrazy tamtych minut miałam wciąż przed oczyma i choć minęła już ponad godzina nadal nie odezwałam się ani słowem. Gdy tylko próbowałam się odezwać szloch ściskał mi gardło. Chris przez cały czas był obok.Obejmował mnie. Czułam, że jest dla mnie oparciem i z każdą chwilą coraz bardziej się nienawidziłam. Jak mogłam, mając tak fantastycznego chłopaka dopuścić do tego co się zdarzyło. Dałam się porwać chwili, kilku drinkom i dawnemu uczuciu. Miałam ochotę przywalić sobie w twarz. Czułam do siebie obrzydzenie. Siedzieliśmy na schodach mojej altany. Było już dawno po trzeciej. Drżałam z zimna, więc Chris okrył mnie swoją marynarką. Nie wytrzymałam. Zaczęłam płakać. Nie mogłam znieść tego, że on jest taki dobry, podczas gdy ja zachowałam się jak szmata. Złapał moją twarz w dłonie, odgarniał moje blond kosmyki, które przyklejały się do mokrej od łez twarzy i szeptał:
- Ciiiicho... Cichutko... Nic się nie dzieje... Skarbie dlaczego płaczesz? Co się stało na imprezie? - mówiąc to pocałował mnie delikatnie w czoło. Wtedy coś we mnie pękło. 
- Muszę Ci coś powiedzieć... 
Opowiedziałam mu wszystko, co zdarzyło się godzinę temu. Nie zataiłam niczego. Przepraszałam, tłumaczyłam, że tego nie chciałam, ale wiem, że to moja wina, że nie powinnam tłumaczyć się alkoholem i że zrozumiem jeśli mnie zostawi. Cały czas drżałam, lecz już nie z zimna, a ze strachu, że go stracę. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo go kocham, jak bardzo potrzebuję. Nie potrafiłam wyobrazić sobie poranka, gdzie nie myślałabym o nim i wieczoru, gdzie nie dostałabym wiadomości "Dobranoc." 
Chris zdjął rękę z mojego ramienia. Patrzył tępo w horyzont, milczał. Czekałam na jakąś odpowiedź. Pragnęłam aby na mnie nakrzyczał, wyzwał od najgorszych, powiedział, że to koniec. Zrozumiałabym to. Chciałam po prostu usłyszeć jego głos. On jednak nie odezwał się ani słowem. Zauważyłam, że po policzku cieknie mu łza. Ta jedna łza sprawiła, że poczułam cholernie mocny ucisk w sercu. 
- Chris... Proszę powiedz, że mnie nienawidzisz, że jestem podłą szmatą, że to koniec.. Do jasnej cholery! Wyzwij mnie.. Po prostu coś powiedz.! 
W tym momencie na mnie spojrzał. Jego oczy szkliły się od łez. Mimo to zachowywał spokój. 
- Powiedz mi tylko jedno. Kochasz go?
To pytanie mnie zaskoczyło. W tym momencie nie czułam niczego oprócz nadziei, że Chris mi wybaczy.
- Nie wiem. Nie potrafię powiedzieć, co do niego czuję. Nie chcę Cię okłamywać. Jedyne czego jestem pewna to to, że Cię kocham, że niczego tak nie pragnę jak Ciebie. Przytulił mnie. Płakaliśmy. Jednak moje łzy to były łzy szczęścia. Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie przez parę minut, które dla mnie były wiecznością. Czułam delikatny zapach jego wody kolońskiej, zapach jego skóry i ogromne ciepło. Nagle usłyszałam dźwięk silnika. Srebrny Mercedes Carly wjechał na podjazd domu Zayna. Dziewczyna wyszła samochodu. Szła nierówno. byłam pewna, że piła. Podeszła do drzwi od strony pasażera, chwyciła półprzytomnego Zayna pod rękę, był totalnie zalany i zaczęła iść w stronę drzwi wejściowych. W tym momencie Chris wstał . Nie wiedziałam dlaczego. Nie zdążyłam go powstrzymać. To wszystko trwało sekundy. Zobaczyłam pięść Chrisa lądującą na zbladłej twarzy Zayna. Chrupot kości.. Zauważyłam krew. Przerażona Carly zaczęła krzyczeć. Zbiegłam ze schodów i złapałam Chrisa za ramię. Chciałam go odciągnąć, jednak mnie odtrącił. W tym momencie Zayn wstał i szybkim ruchem przyłożył Chrisowi w łuk brwiowy. Zaczęli się szarpać, pchać. Ciągle krzyczeli. Carly stała w miejscu i coraz bardziej krzyczał, ja próbowałam ich rozdzielić, jednak byłam za słaba. Oboje mieli poharatane dłonie i twarze. Strużki krwi spływały im po policzkach, a mimo to nadal walczyli. Płakałam z bezsilności po raz kolejny próbując odciągnąć Chrisa. Krzyczałam, że ma przestać, że wystarczy. Wtedy Zayn rzucił się na Chrisa. Ten wykorzystał to i znokautował pijanego chłopaka. Zayn wylądował twarzą na betonie. Próbował wstać, ale nie miał siły. Zaczęłam pchać Chrisa w stronę mojego domu. Nie chciał się ruszyć, ale w końcu mi się udało. Potargana i pobladła Carly stała w miejscu jeszcze przez chwilę. Dopiero później zdała sobie sprawę, że powinna pomóc Zaynowi. Ten zdołał się podnieść. Otrzepał spodnie i krzyknął za Chrisem:
- Ty gnoju! Na Twoim miejscu zastanowiłbym się kogo pobiłeś. Dla dobra Twoich rodziców. 
Spojrzałam zaskoczona na Chrisa.
- O czym on mówi? 
Jednak Chris prychnął lekceważąco, odwrócił się i ruszył w stronę domu. 

sobota, 28 września 2013

oddaję w wasze ręce kolejną część :*** mam nadzieję, że warto było na nią poczekać :D
proszę o szczere opinie i komentarze.. :)
PEACE&LOVE
"M"

CHRIS IS THERE...

Minął prawie miesiąc. Chrisowi i mi układało się coraz lepiej. Każdego dnia przyjeżdżał po mnie i odwoził do szkoły, a po wyczerpujących 7 godzinach spędzonych na wkuwaniu matmy i innych katuszy widok jego uśmiechniętej twarzy podnosił mnie na duchu i dawał siłę na kolejne dni. Od bardzo dawna nie czułam się tak bardzo chciana, potrzebna i... szczęśliwa. Chris dawał poczucie bezpieczeństwa troszczył się o mnie i pragnął mnie jak nikt inny. Kochałam go. Prawdziwie i szczerze. Przez ten czas nie myślałam o Zaynie, a przynajmniej starałam się nie myśleć. Nie spotykałam go zresztą tak często jak dawniej, bo większość czasu spędzał z Carly. Drogie przyjęcia, bankiety, pokazy mody i wszystko inne w czym obracała się śliczna dziewczyna. Tak, Carly była modelką. Dowiedziałam się, że Zayn poznał ją na planie teledysku, gdzie grała ukochaną Harry'ego. Los chciał inaczej. Zakochała się w Zaynie. 

Jednak nawet po największym szczęściu musi przyjść cierpienie. Jutro miała odbyć się impreza powitalna Zayna. Sukienka, którą wybrałam razem z Chrisem wisiała na widoku i nachalnie przypominała mi o tym co mnie czeka. Była piękna. Granatowa, obcisła, przed kolano, w świetle lekko połyskiwała. To Chris ją znalazł. Pasowała idealnie. Mój kochany nie od razu zgodził się pójść na tę imprezę, jednak nie chciałam tam być sama, a obiecałam moją obecność Zaynowi. Dlatego błagałam, aż w końcu się zgodził. Teraz patrzyłam się tępo na granatowe cudeńko i prosiłam w myślach o siłę, żeby przeżyć jutrzejsze spotkanie z Carly. Z rozmyślania wyrwało mnie pukanie do drzwi. Moja siostra Cameron uchyliła drzwi, zobaczyła moją smutną minę i weszła do pokoju. Usiadła koło mnie, otoczyła ramieniem i zapytała:
- Młoda, co Ci jest? Czy to o czym myślę? - Cameron od dawna wiedziała o moich uczuciach do Zayna. 
- Nie... To znaczy tak... To znaczy nie wiem. - powiedziałam niepewnie. - Mam wspaniałego chłopaka, którego bardzo kocham, a jednak ciągle myślę o chłopaku, którego nigdy nie będę mogła mieć. 
- Nie wiem, co Ci poradzić mała. Musisz po prostu słuchać serca. - powiedziała i przytuliła mnie mocno. 
"Musisz słuchać serca.. Łatwo mówić" - pomyślałam, jednak odwzajemniłam uścisk siostry. 

Następnego dnia wstałam o świcie i pomagałam rodzicom w domowych obowiązkach, aż przyszedł wieczór. Uczesana i pomalowana siedziałam w salonie i czekałam na Chrisa. Mój tata krzywo patrzył się na sukienkę. Ciągle powtarzał, że jest zbyt wyzywająca. 
- Spokojnie tato - powiedziałam kąśliwie - Chris jest jedynym chłopakiem, który chciałby mnie dotknąć i to jest tylko i wyłącznie Twoja wina. Twoje geny. 
Dobiegł nas dźwięk dzwonka. Wstałam i poszłam otworzyć. Moim oczom ukazał się Chris. Miał na sobie białą koszulę, ciemne, luźne jeansy, czarną marynarkę i bordowy krawat. Włosy lekko podcięte układały mu się idealnie. Spojrzał na mnie zaskoczony i powiedział:
- Mam najpiękniejszą dziewczyną na świecie. 
Zarumieniłam się. 
- Ty też wyglądasz niczego sobie. 
Uśmiechnął się, chwycił mnie za rękę i poprowadził w stronę podjazdu. Moim oczom ukazało się piękne, srebrne, sportowe Audi R8. Chris widząć moje zdziwienie powiedział:
- W końcu nie będę Cię wiózł w sukience na motorze. 
Wsiedliśmy, zapieliśmy pasy i ruszyliśmy. Już po paru minutach byliśmy w apartamencie, gdzie odbywała się impreza Zayna. Przywitaliśmy się z kilkoma znajomymi i nie widząc Zayna ruszyliśmy na parkiet. Chris był świetnym tancerzem. Nigdy nie lubiłam tańczyć, ale przy nim znienawidzona czynność stała się ulubioną. Tańczyliśmy bez przerwy ponad godzinę. Zmęczeni udaliśmy się do baru i wtedy zobaczyłam jego. Przez cały czas siedział na wielkiej czerwonej kanapie i obejmował, ubraną w seksowną, złotą sukienkę, Carly. Czułam na sobie jego spojrzenie. Serce zaczęło bić szybciej. Chris nachylił się i wyszeptał mi do ucha czy nie chcę iść i przywitać się z Zaynem, jednak ja pociągnęłam go za rękę i zaprowadziłam prosto do baru. Czułam, że nie jestem gotowa z nim rozmawiać. Mijały kolejne godziny. Co chwilę jakaś dziewczyna przychodziła i wyciągała Chrisa do tańca. Irytowało mnie to, ale nie mogłam mu zabronić. Siedziałam, więc przy barze i z daleka obserwowałam jak jakaś napalona laska obmacuje mojego chłopaka. Nagle poczułam silną potrzebę, żeby się przewietrzyć. Ruszyłam, więc w stronę schodów, które prowadziły na taras. Kątem oka zauważyłam, że Zayn mi się przygląda. Wstał i ruszył w moim kierunku. Chciałam przyspieszyć, ale tłum ludzi utrudniał mi przedzieranie się na górę. Dogonił mnie na korytarzu prowadzącym na taras, chwycił za rękę i pociągnął w stronę małego pokoju. Zamknął drzwi na zamek. Obrócił się w moją stronę i zdenerwowanym tonem powiedział:
- Dlaczego mnie unikasz?
- Nie unikam... - wyszeptałam przerażona tą sytuacją.
- Ach, doprawdy! Jesteś tu od ponad czterech godzin i nawet nie powiedziałaś mi: "cześć"! Ależ absolutnie! W ogóle mnie nie unikasz. - już prawie krzyczał. Jego ręce drżały. Nagle przestałam panować nad tym co robię, łzy cisnęły mi się do oczu. Wykrzyknęłam:
- Naprawdę myślisz, że chciałabym Cię unikać?! Po tych wszystkich latach?! Mimo tego, że tyle dla mnie znaczysz. Po prostu tyle się zmieniło... Zbyt wiele zdarzyło się w tym czasie. - urwałam, gdyż płacz nie pozwalał mi więcej mówić. I wtedy stało się coś, czego żadne z nas się nie spodziewało. Zayn chwycił moją twarz, odgarnął niesforny kosmyk, który trzymałam w buzi i wpił się w moje usta. Całował długo, namiętnie, a ja chciałam tylko więcej i więcej. Głaskałam jego kark, dotykałam włosy. Pragnęłam, aby ta chwila trwała wiecznie. Oderwał się od moich ust. Zdjął marynarkę, objął mnie w talii i jednym szybkim ruchem rzucił się na fotel, a mnie usadowił sobie na kolanach. Moje ciało zaczęło drżeć. Serce biło coraz szybciej. Chciałam tego.. Naprawdę tego chciałam. Odgarnął moje włosy. Całował po szyi. Dotykał moich pleców, gładził moje uda i z każdą chwilą coraz bardziej przybliżał do siebie. Wyszeptał, żebym zdjęła mu krawat, delikatnie rozpiął koszulę. Poczułam zapach jego skóry. Zaczął rozpinać zamek mojej sukienki. Nie mogłam skupić się na niczym innym oprócz jego bliskości. Uświadomiłam sobie, że jesteśmy nareszcie sami. Sami mimo, że za drzwiami bawiło się mnóstwo osób, mimo, że gdzieś tam siedziała ta nadęta Carly, mimo że tam był Chris. CHRIS! Oderwałam się od ust Zayna. Zeskoczyłam z jego kolan i nerwowo zaczęłam układać sobie włosy. Popatrzył na mnie zaskoczony. Chciał coś powiedzieć, ale szybko wybiegłam z pokoju. Zdezorientowana przeciskałam się przez tłum ludzi. Zbiegłam po schodach, potknęłam się na ostatnim progu. Czułam, że upadam. Wylądowałam w ramionach chłopaka. Mojego chłopaka. Patrzył na mnie zaskoczony, ale uśmiechnął się i powiedział:
- Hej księżniczko. Kopciuszek gubił na schodach pantofelek, a nie łamał kości. - w tej chwili poczułam ulgę. Objęłam Chrisa i pocałowałam go tak jak nigdy wcześniej. Pocałowałam właściwego chłopaka. Zayn, który pobiegł za mną i widząc to, usiadł bezsilnie na stopień. Schował twarz w dłoniach. 

WOW...


DZIĘKUJĘ, ŻE JESTEŚCIE :) ostatnio wpadłam na hiszpańskie wykonanie "Little Things" .. :)
co prawda tylko refren. :D jak wam się podoba??? :) :) :)

piątek, 27 września 2013

Hejka :**
bardzo bardzo bardzo chciałam dodać dzisiaj kolejne opowiadanie, ale niestety z przyczyn niezależnych ode mnie nie dam rady. :/
bardzo was przepraszam i obiecuję się poprawić i dodać coś jutro. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
I mam prośbę. Komentujcie. Chciałabym wiedzieć co wam się podoba, co byście zmieniły... Po prostu chciałabym znać wasze opinie.
PEACE&LOVE
"M"

czwartek, 26 września 2013

Siemanko!
bardzo, bardzo, bardzo dziękuję za to, że odwiedzacie tę stronkę! :))
nawet nie wiecie ile radości sprawia mi czytanie waszych opinii i to, że z dnia na dzień jest was coraz więcej.
z całego serducha pozdrawiam wszystkie czytelniczki( może czytelników również?) :**

PEACE&LOVE <33
"M"

środa, 25 września 2013

NICE TO MEET YOU CARLY...

Smutna spuściłam wzrok. Chris zauważył moje dziwne zachowanie. 
- Wszystko ok? - zapytał z troską.
- Tak, tak.. Wszystko w porządku. - skłamałam. - Nawet nie wiesz jak cieszę się na to spotkanie...
Chris uśmiechnął się zadowolony. Jego uśmiech sprawiał, że robiło mi się ciepło na sercu i przestawałam myśleć o wszelkich przykrościach. Podał mi kask, usiadłam na motor, objęłam go w pasie i ruszyliśmy. Z każdą chwilą jechał coraz szybciej, ale nie wiem dlaczego czułam się z nim bardzo bezpiecznie. Chris co jakiś czas odwracał się, aby upewnić się czy ze mną wszystko w porządku. Bardzo lubiłam, gdy chłopak był tak opiekuńczy. Pół godziny później Chris zatrzymał się. Zdjęliśmy kaski. Zasłonił mi oczy dłońmi i poprowadził do miejsca, które przygotował. Kiedy zdjął rękę, zobaczyłam najpiękniejsze miejsce jakie mogłam sobie w ogóle wyobrazić. Maleńki staw, który otaczał zagajnik wysokich, ciemnych drzew. Wyglądał na miejsce tajemnicze i opuszczone. Jednak już po chwili zauważyłam mały budynek stojący między drzewami. Budynek był drewniany, a na jego tarasie siedziało kilka par, kilka wirowało na parkiecie. Spojrzałam na Chrisa. 
- Co to za miejsce?
- Tutaj się wychowałem... - widząc moje zaskoczenie dodał - To ośrodek moich dziadków. Mam stąd najlepsze wspomnienia. 
Po plecach przeszedł mi dreszcz. To byłą nasza pierwsza oficjalna randka, a on zawiózł mnie do swoich dziadków. Byłam przerażona, jednak niesamowity klimat tego miejsca i obecność Chrisa dodawały mi odwagi. Ruszyliśmy w stronę budynku. Nie uszliśmy nawet pięciu kroków, gdy na powitanie wybiegła średniego wzrostu starsza kobieta. Miała farbowane na ciemną czerwień włosy, sukienkę w kwiaty i niesamowity uśmiech. Domyśliłam się, że to babcia Chrisa. Ten uśmiech rozpoznałabym wszędzie. 
- Witam w naszych skromnych progach. Chris od wczoraj nie przestaje o Tobie mówić. - spojrzałam na Chrisa, który oblał się rumieńcem. - Miło mi Cię poznać Andy. - dodała kobieta. 
- Mi panią również. - uśmiechnęłam się najszczerzej jak potrafiłam. 
- Zapraszam do stołu. Wnusiu zaprowadź przyjaciółkę.
Chris złapał mnie za rękę. Jego dotyk był delikatny, a zarazem pewny. W tym momencie marzyłam, aby ta chwila trwała wiecznie, jednak przypomniało mi się, że Zayn w ten sam sposób dotyka swoją dziewczynę, a ona tak jak ja coraz bardziej i bardziej pragnie czuć jego dłonie. Powstrzymałam łzy. Uśmiechnęłam się do Chrisa, choć ten uśmiech to mnie miał podnieść na duchu. Usiedliśmy przy ulubionym stoliku Chrisa. Był stąd niesamowity widok na staw. Zaczęliśmy rozmawiać. Rozmawialiśmy długo, jak dobrzy przyjaciele, jakbyśmy się znali od dziecka. Przy nikim za wyjątkiem Zayna nie czułam się tak pewna. Bardzo pragnęłam wiedzieć o Chrisie wszystko. Co lubi robić, czego nienawidzi, kogo kocha i czy ktoś kiedykolwiek go zranił? Nie wiem dlaczego. Po prostu chciałam go poznać. Od nowa, w całości. Pragnęłam, aby po prostu był. Nawet nie zauważyłam kiedy się ściemniło. Przez ten czas zdążyłam poznać całą rodzinę Chrisa. Jego dziadków, młodszych braci, wujostwo i kuzynostwo. Dowiedziałam się też, że jego rodzice pracują w Londynie i do domu wpadają co dwa tygodnie. Po zjedzonej kolacji wybraliśmy się na spacer nad staw. Chris cały czas mnie obejmował, a ja mimowolnie uśmiechałam się do siebie. Żadne słowa nie są w stanie wyrazić co wtedy czułam. Rozmawialiśmy... Nagle Chris spojrzał mi się głęboko w oczy, nachylił się i pocałował po raz trzeci. Poczułam niesamowite ciepło, idące od ust przez całe moja ciało... Pomyślałam sobie, że chyba się zakochałam, ale trwało to tylko chwilę.. Przed moimi oczami znów pojawił się obraz Zayna, znów zapragnęłam jego i tylko jego. Chris popatrzył na mnie. Uśmiechnął się i zapytał:
- Czy to wszystko oznacza, że jesteśmy razem?
- Wiem o tym odkąd Cię poznałam... - odpowiedziałam i ponownie namiętnie go pocałowałam. 

Chris odwiózł mnie do domu. Nigdy jeszcze nie miałam prawdziwego chłopaka i nie wiedziałam jak mam się zachować. Na szczęście to on jako pierwszy powiedział, że dobrze się ze mną bawił. Uśmiechnęłam się i podziękowałam za wspaniały dzień. Już miałam odchodzić, gdy Chris się odezwał. 
- Wiesz... Nie znamy się długo.. Ale czuję, że znamy się od zawsze. 
- Ja czuję dokładnie to samo...
- Kocham Cię.. - wyszeptał.
W tym momencie ogarnęło mnie dziwne uczucie. Ja też go kochałam, nigdy w życiu nie byłam niczego tak pewna jak właśnie tego...
- Ja Ciebie też... Nawet nie wiesz jak bardzo. 
Odgarnął moje włosy, uniósł moją brodę i pocałował w czoło. 
- Odezwę się jutro...
Stałam i śledziłam go wzrokiem dopóki nie zniknął za linią horyzontu. Byłam szczęśliwa. Naprawdę nigdy nie byłam tak szczęśliwa jak wtedy. Nagle pod mój dom podjechał srebrny Mercedes. Kierowca opuścił szybę. Z okna wyjrzała prześliczna dziewczyna. Miała długie, proste blond włosy, niebieskie oczy i świetnie podkreślone kości policzkowe. Ubrana była w srebrną sukienkę na ramiączkach, która idealnie komponowała się z drogim samochodem. Dziewczyna poruszała się bardzo zgrabnie. Można by pomyśleć, że ćwiczyła te ruchy przez całe życie. Popatrzyła na mnie spod niebotycznie długich rzęs.
- Zayn jest gotowy? - zapytała, a ja poczułam, że grunt osuwa mi się spod nóg. Zachowałam jednak kamienną twarz i powiedziałam.
- Pomyliłaś domy. Zayn jest moim sąsiadem. Mieszka w tamtym domu. - ruchem głowy wskazałam dom Zayna.
- Dziwne. Podał mi właśnie ten adres. Kazał przyjechać pod ten numer. Trudno, widocznie coś mu się pomyliło. Jestem Carly. - mówiąc to, wyciągnęła dłoń na przywitanie. 
- Miło mi Cię poznać Carly... - odpowiedziałam chwytając jej dłoń. 
W tej samej chwili z domu obok wyszedł Zayn. Miał  na sobie ciemne spodnie, białą koszulę i sportową marynarkę. Widać było, że wybierał się z Carly w jakieś eleganckie miejsce. 
- Cześć. - powiedział, gdy podszedł do samochodu. - Widzę, że poznałaś już Carly. - mówiąc to pochylił się i pocałował piękną blondynkę. Poczułam ucisk w sercu. Już chciałam się odezwać, ale Carly powiedziała, że jeśli nie chcą się spóźnić muszą już jechać. Wsiadł do samochodu i ruszyli z piskiem opon. Przez sekundę widziałam zza szyby jego ciemne, piękne oczy skierowane w moją stronę. Odjechali...

wtorek, 24 września 2013

NOW, I WILL KISS YOU...

Stanęłam jak wryta. Moje serce się zatrzymało. Minęła dłuższa chwila zanim doszłam do siebie. Spojrzałam na Zayna. Chciałam rzucić mu się na szyję, przytulić, ucałować, wyszeptać do ucha, że tęskniłam. Tymczasem stałam jak słup soli i tępo wpatrywałam się w jego piękne głębokie oczy. Odchrząknęłam.
- Witaj w domu... - wyszeptałam niepewnie. - Miło Cię znowu widzieć.
Zayn uśmiechnął się blado. Liczył chyba na inne powitanie. Ja także liczyłam na coś innego. Wielokrotnie  zastanawiałam się jak będzie wyglądać nasze powitanie. Wyobrażałam sobie, romantyczne gesty, czułe słowa, ciepłe uśmiechy i radość, że znów jesteśmy razem. Wyszło zupełnie inaczej. Stałam cała czerwona na chodniku w starej pobrudzonej od psiej sierści bluzie. On siedział na schodach mojej altany w bluzie z kapturem, naciągniętym na zmierzwione włosy. Jego ciałem, co jakiś czas wstrząsał dreszcz. Zdawało mi się, że czekał już dość długo. Niezręczną ciszę przerwał Zayn.
- Widzę, że sporo się u Ciebie zmieniło. - mówiąc to ruchem głowy wskazał miejsce, gdzie zaledwie chwilę temu stał Chris. 
- Nie, nie.. To nie tak jak myślisz... Ja go poznałam... - nagle zrozumiałam głupotę mojego zachowania, ściszyłam głos. - ..dzisiaj. 
Otworzył szerzej oczy ze zdziwienia.
- W takim razie łatwo nawiązujesz nowe znajomości. - zauważył z ironią.
- Nie bądź uszczypliwy. - odpowiedziałam, wytykając na niego język. - Miałam wystarczająco ciężki dzień.
- Wybacz. Nie chciałem być uszczypliwy. Przysięgam. - mówiąc to położył dłoń na prawej piersi. - Po prostu dobrze się składa, że go poznałaś. Chcę was zaprosić na imprezę z okazji powrotu do miasta. Wreszcie będzie okazja, żebyś poznała moją dziewczynę...
- Ok. Z chęcią przyjdę. Zaproszę Chrisa.. - nagle dotarł do mnie sens jego wypowiedzi. Zakręciło mi się w głowie, moim ciałem wstrząsnął zimny dreszcz. Czułam się jakby grunt osunął mi się spod stóp. Ledwo powstrzymując łzy pożegnałam Zayna, wbiegłam do domu i zamknęłam drzwi. Gdy znalazłam się w środku wybuchnęłam płaczem. Nie chciałam tego. Jak ja cholernie nienawidziłam płakać. Próbowałam się uspokoić, ale nie dałam rady. Z pokoju wyszła moja siostra. 
- O matko! Andy! Co Ci się stało?
- Nic!!! Do cholery! Zupełnie nic mi nie jest. Mam się doskonale. - było mi wstyd, że tak nawrzeszczałam na niczemu winną Cameron. - Przepraszam.. - wyszlochałam i pobiegłam na górę. Zatrzasnęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko. Płakałam. Nawet nie wiem jak długo. Zasnęłam. Śniłam o Chrisie, Zaynie, o całym dniu, który z pięknego snu zamienił się w koszmar. 

Obudziłam się później niż zwykle. Otworzyłam oczy i smutnym wzrokiem popatrzyłam na pokój. Mój Zayn ma dziewczynę. Chłopak, którego kocham ponad życie jest zajęty. Na myśl o tym, że całuje i przytula inną dziewczynę robiło mi się słabo. Ale nie byłam w stanie nic z tym zrobić. W tej chwili marzyłąm już tylko o tym by znów zasnąć i już nie musieć cierpieć. Wzięłam telefon, żeby sprawdzić godzinę. Na wyświetlaczu zauważyłam małą kopertę. Dostałam wiadomość. Otworzyłam ją. Była od nieznanego numeru. 
"Hey! Tu Chris. Wczoraj naprawdę miło się z Tobą przebywało. Masz ochotę to powtórzyć? Mała przejażdżka w to piękne, niedzielne popołudnie?"
Spojrzałam na zegarek. Wiadomość przyszła godzinę temu. Poczułam jakby nowa siła wstąpiła w moje ciało. Odpisałam Chrisowi. 
"Witaj. Niedzielna przejażdżka? Chętnie! Może za godzinkę?"
Nie minęła chwilka, a przyszła kolejna wiadomość.
"Super! Do zobaczenia!"
Podniecona wyskoczyłam z łóżka. Pobiegłam do łazienki, żeby wziąć prysznic. Wróciłam do pokoju. Otworzyłam szafę, żeby wybrać strój na randkę. No własnie szłam na randkę. Jeszcze chwilę temu zbierałam z ziemi fragmenty mojego złamanego serca, a teraz radosna, z niecierpliwością czekałam na spotkanie. Nie rozumiałam dlaczego. Przez myśl przeszło mi, że to dzięki Chrisowi. Jego osobowość była tak pozytywna, że sama myśl o przebywaniu z nim sprawiała, że serce biło szybciej. W głębi siebie nadal przeżywałam sprawę z Zaynem, ale postanowiłam zrobić wszystko, żeby tylko o tym nie myśleć. Założyłam czarne rurki, białą bokserkę, chwyciłam czerwony sweterek i zeszłam na dół. Mama stała przy kuchence i piekła naleśniki. 
- Gdzie się wybierasz? - zapytała, gdy mnie zobaczyła. 
- Idę na spacer z Angie. - skłamałam. - wrócę za parę godzin. 
- Zjesz coś?
- Chętnie. - znów skłamałam. Nie miałam najmniejszej ochoty, żeby jeść, ale chwyciłam naleśnika i wzięłam kawałek do ust. - Pa, pa!
- Baw się dobrze!

Wyszłam na zewnątrz. Ciepłe promienie słońca padały mi na twarz. Chris miał rację, mówiąc, że pogoda jest piękna. Kątem oka zauważyłam ruch koło domu Zayna. Chłopak stał koło drzwi i patrzył na mnie. Uśmiechnęłam się niepewnie. Odwzajemnił uśmiech, moje serce ścisnął ból. Tak bardzo mi na nim zależało...
Po chwili usłyszałam ryk silnika. Chris podjechał pod mój dom swoim czarnym kawasaki. Moja mama wychyliła się przez okno i spojrzała na mnie z ironią. Jej oczy zdawały się mówić: "Ależ ta Angie zmężniała..." Uśmiechnęłam się przepraszająco. Zerknęłam w stronę Zayna. Wpatrywał się tępo w Chrisa, który właśnie zdjął kask. Wyglądał oszałamiająco. W skórzanej kurtce, szerokich ciemnych jeansach i czarnych adidasach. A w dodatku się uśmiechał. Ten uśmiech oddawał wielkie ciepło. Z pewnością gdyby mógł roztopiłby lodowce. Ruszyłam w jego kierunku. Kątem oka obserwowałam Zayna. Śledził wzrokiem każdy mój ruch. Nagle poczułam wielką potrzebę odegrania się na nim. Podeszłam do Chrisa  wyszeptałam mu do ucha:
- Teraz Cię pocałuję...
Łobuzerski uśmiech pojawił się na jego twarzy. Pocałował mnie. Długo i namiętnie. To był najpiękniejszy pocałunek w moim życiu. Gdy skończyliśmy, popatrzył na mnie pytająco. Uśmiechnęłam się i odwróciłam, żeby zobaczyć reakcję Zayna. Ale jego już nie było. Zauważyłam tylko szybko zatrzaskujące się drzwi...                  

poniedziałek, 23 września 2013

HEJ :) dopiero zaczynam zabawę z pisaniem opowiadań. Główna bohaterka Andy i jej perypetie miłosne mam nadzieję was zaskoczą i zachęcą do dalszego czytania. Proszę o wszelkie komentarze, będę wdzięczna za dobre słowo jak i krytykę.
PEACE & LOVE
Your "M"

MY NAME IS ANDY

Napisałam ostatnie zdanie mojego wypracowania. Zamknęłam zeszyt i wyczerpana położyłam głowę na blat biurka. Zerknęłam przez okno. Słońce już dawno zaszło, niebo stawało się coraz ciemniejsze. Spojrzałam na dom na przeciwko. W pokoju Zayna paliło się światło. Zapewne jego mama przygotowywała wszystko na jego powrót. Zayn wyjechał do Londynu prawie rok temu, a czuję jakby minęły całe dekady. Tęskniłam za nim. Za naszymi nocnymi rozmowami, za jego ciepłym uśmiechem i głębią jego spojrzenia. Jesteśmy przyjaciółmi praktycznie od zawsze. Wychowywaliśmy się w sąsiadujących domach. Znam każdy jego sekret, każdą żenującą historię, wszystkie pragnienia i marzenia.. Te które udało mu się zrealizować i te wciąż czekające na spełnienie. To ja namawiałam go do śpiewania, podnosiłam na duchu  kiedy przestawał w siebie wierzyć. Byłam dumna kiedy wraz z zespołem 1D osiągał coraz większe sukcesy, więc dlaczego kiedy wyjeżdżał czułam się taka pusta, rozkojarzona, jakbym straciła coś ważnego i nie potrafiła sobie z tym poradzić. Nie, chyba jednak wiem dlaczego. KOCHAŁAM GO. Od początku, od kiedy sięgam pamięcią, zawsze był dla mnie kimś więcej niż przyjacielem, ale nigdy nie miałam odwagi, by mu to powiedzieć. Bałam się że nie czuje tego samego, a nie chciałam stracić przyjaciela. Czasem bywały takie momenty, gdzie przyłapywałam go na tym, że ukradkiem na mnie zerkał, ale za każdym razem tłumaczyłam to sobie przywidzeniem. Wokół niego kręciło się tyle pięknych dziewczyn, że na pewno nie zauważyłby dziewczyny, z którą zaledwie parę lat temu toczył wojny na błotne kulki. A jutro miał wrócić.. Po roku wysyłania sobie sporadycznych wiadomości miałam zobaczyć go przed sobą, przebywać w jego towarzystwie... Z rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi. Moja starsza siostra Cameron weszła do pokoju.
- Chcesz naleśniki? Sama zrobiłam. 
- Nie dzięki.. Chcę żyć.. - odparłam z ironią. Moja siostra była najwspanialszą osobą na świecie, ale zdecydowanie Bóg poskąpił jej talentu kulinarnego. 
Urażona Cameron wytknęła język i wyszła z pokoju. Spakowałam książki do plecaka i położyłam się do łóżka. Jutro czekał mnie wielki dzień. 

Obudził mnie dźwięk przychodzącego sms'a. Angie - moja przyjaciółka napisała, że jest w kryzysowej sytuacji. Kate, która jest przewodniczącą wolontariatu rozchorowała się, a potrzebowali piątej osoby do aukcji psów w schronisku. Pisała, że wie jak bardzo zależy mi na zobaczeniu  Zayna, ale nie ma się już do kogo zgłosić, a jest potrzebne dużo rąk do pracy. Zrezygnowana  spojrzałam w okno. Wiedziałam jak Angie zależało na tej aukcji. Zdecydowałam, że Zayna przywitam później. "Ok. Będę za godzinę.", odpisałam przyjaciółce. Pobiegłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i nałożyłam delikatny makijaż. Wróciłam do pokoju, założyłam moje ulubione wytarte jeansy, białą bokserkę i starą bluzę. W końcu miałam pracować ze zwierzętami. Zbiegłam na dół, chwyciłam bułkę i wybiegłam z domu. Właśnie zamykałam drzwi, gdy nadjechał jego samochód, a za nim tłum rozwrzeszczanych fanek. Wysiadł z samochodu, moje serce przeszył dreszcz. Zawsze był przystojny, ale w nowej fryzurze i z delikatnym zarostem wyglądał jeszcze bardziej podniecająco. Zarumieniłam się na własne myśli. I wtedy na mnie spojrzał, nasze oczy zetknęły się na zaledwie parę sekund, a moje serce biło tak mocno jakby miało wyskoczyć z klatki piersiowej. Zaraz potem jego twarz zniknęła za tłumem fanek. Smutna spuściłam wzrok i ruszyłam w stronę autobusu. Do schroniska dojechałam 10 minut później. Angie czekała na mnie przed drzwiami. 
- O! Wreszcie jesteś... Wejdź  do środka... Zajmij miejsce... Wszyscy już tam są... I czekają na Ciebie. 
- Ok. Ok. Tylko oddychaj. - odparłam przytulając przyjaciółkę.
Ruszyłam w stronę wejścia. Już miałam otwierać drzwi kiedy ktoś mocno pchnął je z drugiej strony i wybiegł za próg wpadając na mnie. Na chwilę straciłam koncentrację. Gdy się ogarnęłam spojrzałam ze złością na terrorystę i już miałam rzucić jakieś przekleństwo, ale z wrażenia zaschło mi w gardle. Przede mną stał chłopak średniego wzrostu. Miał czekoladowe oczy, wydatne kości policzkowe i uśmiech niczym Julian Morris, aktor którego stawiałam za wzór męskości. Jego krótkie, lekko kręcone ciemne włosy powiewały delikatnie na wietrze. Uśmiechnął się przepraszająco. 
- Rany.. Bardzo przepraszam. Nie chciałem. Jestem Chris. - wyciągnął rękę na powitanie. 
- Mam na imię Andy. 
Zamrugał zdziwiony. 
- Tak. Mój ojciec chciał mieć syna, ale udało mu się dopiero za trzecim razem. Stąd moje głupie imię. - dodałam zrezygnowana. 
- Moim zdaniem Twoje imię jest świetne. 
Mimowolnie się uśmiechnęłam. Moi koledzy zwykle śmiali się z mojego imienia i mówili do mnie: chłopie. Stalibyśmy tak pewnie jeszcze dłuższą chwilę, ale podbiegła do nas Angie i zawołała, że aukcja już się zaczyna. 
Następne 7 godzin spędziłam w schronisku. Nie żałowałam. Szczęśliwe twarze ludzi, którzy po raz pierwszy brali na ręce swoich nowych, malutkich przyjaciół wynagrodziły mi to w całości. Co jakiś czas spojrzenia moje i Chrisa spotykały się. To dziwne, ale oprócz Zayna żadne spojrzenie tak na mnie nigdy nie działało. Aukcja skończyła się. Posprzątaliśmy i ruszyłam w stronę wyjścia. Przed drzwiami zatrzymał mnie Chris. 
- Chcę Ci wynagrodzić nasze zderzenie. Jeśli pozwolisz z chęcią Cię odwiozę. 
Zaskoczyła mnie jego propozycja, ale nie chciałam wracać po ciemku autobusem pełnym starszych facetów jadących na imprezę. 
- Bardzo chętnie. Jeśli to nie będzie dla Ciebie problem. 
- Super. To poczekaj tylko skoczę po transport. 
Nie minęła minuta, gdy usłyszałam ryk silnika. Tuż pod krawężnik podjechał motor kawasaki ninja terbaru. Szybka kasku kierowcy uniosła się. Chris uśmiechnął się do mnie zachęcająco i podał kask. Nigdy nie jeździłam tak szybkim motorem, więc po moich plecach przebiegł dreszcz, ale gdy tylko wsiadłam na motor i objęłam Chrisa poczułam spokój. Ten chłopak właśnie tak na mnie działał. Ruszyliśmy. Zaledwie parę minut później podjechaliśmy pod mój dom. Nie wiem dlaczego żałowałam, że trwało to tak krótko. Oddałam kask Chrisowi, podziękowałam i już miałam odchodzić, kiedy złapał mnie za rękę. 
- Jeśli chciałabyś to kiedyś powtórzyć dzwoń. - I podał mi kartkę z numerem telefonu. O mało nie podskoczyłam z  radości. Również podałam mu swój numer. Potem zdarzyło się coś czego nie planowałam. Jakby coś zawładnęło moim ciałem, a ja zupełnie straciłam nad nim kontrolę. Nachyliłam się i pocałowałam Chrisa. Trwało to sekundę. Odskoczyłam przerażona. 
- Rany. Przepraszam. Ja... Ja... Nie chciałam... 
W jego oczach zauważyłam zaskoczenie, które zaraz zmieniło się w ciepłe spojrzenie. 
- Daj spokój. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że to zrobiłaś. 
Założył kask, rzucił krótkie "Do zobaczenia" i ruszył z piskiem opon. Odwróciłam się uradowana. Na schodach od mojej altany siedział Zayn. 
-Czekałem na Ciebie.