MY LITTLE GIRL
Siedziałam na łóżku w pokoju numer 11, na piętrze, w pięciogwiazdkowym hotelu Casablanca! i tępo wpatrywałam się w okno. Zasłony były zaciągnięte, jednak nie przeszkadzało mi to, byłam wdzięczna, że jest ciemno, nikt bowiem nie widział moich łez. Na głowie miałam wałki, które miały doprowadzić moje niesforne kosmyki do porządku, w szafie przy łóżku wisiał biały pokrowiec. Miałam osiemnaście lat i parę miesięcy, sto pomysłów na życie, tysiąc marzeń, czekających na spełnienie i dokładnie cztery godziny do najważniejszego wydarzenie w moim życiu- mojego ślubu. Jeszcze parę dni temu byłam całkowicie pewna swojej decyzji, teraz nie byłam pewna niczego. Za dokładnie cztery godziny miało stać się coś, po czym już nigdy nie miałam flirtować z żadnym chłopakiem, umawiać się na randki, widywać się z Zaynem. Łzy napłynęły mi do oczu. Nigdy nie lubiłam płakać, a teraz siedząc zupełnie sama w ciemnym pokoju liczyłam wszystkie razy, kiedy płakałam z bezsilności, smutku, tęsknoty, szczęścia w ciągu ostatniego roku. Było ich więcej niż przez wiele poprzednich lat. Zastanawiałam się czy tak powinna wyglądać miłość, czy powinna nieść ze sobą tyle uczuć, niepokojów, emocji. Czy oprócz radości miała przynosić tak wiele łez. A może to nie było to, może nie ten czas, nie to uczucie, nie ten chłopak. Potrząsnęłam głową, by wyrzucić natrętne myśli. Kochałam Chrisa. Kochałam go cholernie mocno, każdym spojrzeniem, dotykiem, słowem, każdą komórka mojego ciała, tu nie było wątpliwości. Wątpliwość pojawiała się dopiero wtedy, gdy pytałam samą siebie, czy jest ktoś, kogo kochałam bardziej...
W sali bankietowej na parterze wszyscy uwijali się w ukropie by przygotować najpiękniejszą uroczystość. Miało to być kameralne przyjęcie, tylko najbliższa rodzina i przyjaciele, jednak zdaniem mamy Chrisa, nawet małe przyjęcie musi być robione z rozmachem. Co chwila do moich uszu dochodziły odgłosy tłuczonego szkła, próby dźwięku i krzyki organizatora wesel. Byłam wdzięczna, że pozwolili mi zamknąć się w pokoju i nie być częścią tego cyrku.
Po raz kolejny zastanawiałam się jak będzie wyglądać moje życie za kilka lat, czy będziemy tacy sami jak dziś, czy nadal będziemy się kochać. Z rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi. Otarłam łzy i krzyknęłam.
- Chris! Jeśli to ty, nie wchodź! Nie wolno ci oglądać panny młodej przed ślubem- nie bardzo wierzyłam w te przesądy, jednak nie chciałam, aby widział mnie w takim stanie.
- Nie skarbie- drzwi lekko się uchyliły, do pokoju zajrzała znajoma twarz- To tylko mama.
- Wejdź...
- Chciałam sprawdzić czy wszystko w porządku.
- Tak, czemu miałoby być nie w porządku?
- Nie wiem... Może dlatego, że moja maleńka córeczka za parę godzin wychodzi za mąż? Może dlatego, że wiem co właśnie czuje?
- Nie rozumiem...
- Kiedy wychodziłam za twojego tatę byłam zaledwie rok starsza od ciebie. Wszyscy radzili mi, żebym się wstrzymała, jednak ja nie chciałam słuchać. Byłam ślepo zapatrzona w miłość. Tylko jedna osoba popierała to, co robię- twoja babcia. Przyszła do mojego pokoju tuż przed ślubem, wiedziała, że traciłam pewność co do tej decyzji, więc usiadła koło mnie, zaczęła rozczesywać moje włosy i wyciągnęła stary album ze zdjęciami.
Mówiąc to wyjęła album podpisany moim imieniem. Spojrzałam na niego ze wzruszeniem.
- Spójrz- powiedziała, otwierając na pierwszej stronie- Moja mała księżniczka właśnie przyszła na świat. Była taka maleńka, mniejsza niż inne dzieci, bałam się, że sobie nie poradzi. Jakie było moje zdziwienie kiedy zaledwie zaledwie parę miesięcy później zaczęła chodzić. Małe, wątłe nóżki ledwo trzymały jej ciało, jednak ona się nie poddawała, kroczyła dumnie, mimo iż wielokrotnie upadała. W podstawówce- wskazała na zdjęcie z czasów pierwszej klasy- była silniejsza niż większość chłopaków, mimo że nadal była najdrobniejsza w klasie. Potem przyszły pierwsze występy w kółku teatralnym, pierwsze zawody sportowe, pierwsze wiersze i piosenki nagrywane na dziecięcym keyboardzie, pierwsze zauroczenie, które trwało latami- wskazała na zdjęcie moje i Zayna, podczas balu kostiumowego w szóstej klasie- W końcu przyszło gimnazjum. Dobre oceny, praca w wolontariacie, unihokej, siatkówka, piłka ręczna. Pierwsze poważne egzaminy i wstępny wybór drogi życiowej. Nigdy nie przypuszczałabym, że ta niezależna, odważna dziewczyna za trzy lata odejdzie z rodzinnego gniazdka, ale zmieniło się to w liceum. Wyjechał jej najlepszy przyjaciel, jej miłość, pragnienie. Wydoroślała i wtedy zrozumiałam, że ta maleńka dziewczynka urosła, że jest gotowa iść dalej przez życie na tych, jak dla mnie, ciągle wątłych nóżkach i że mimo upadków, wstanie, podniesie głowę do góry i z dumą pójdzie dalej, tak jak to miała zawsze w zwyczaju.
- Dalej tak myślisz?
- Oczywiście kochanie. Jestem dumna ze wszystkiego co robisz i pewna tego, że wiesz co robisz.
- A co jeśli nawet ja nie jestem tego pewna?
Popatrzyła na mnie ze zrozumieniem.
- Ja też się bałam, kiedy wychodziłam za twojego ojca. Stojąc tuż przed nim na ołtarzu powstrzymywałam łzy strachu. Uwierz mi... Miałam ochotę uciec stamtąd z krzykiem i nigdy nie wrócić. A wtedy on zrobił coś czego nigdy nie zapomnę- chwycił moja dłoń. Trzymał ją silnie, a zarazem delikatnie. Czułam się przy nim bezpieczna, cały strach minął. Zupełnie tak, jak mówiła mi mama.
- To piękne.
- Tak, gdyby nie ona, może nie zdołałabym stanąć przy twoim ojcu i powiedzieć mu "tak". To dzięki niej mam teraz tatę, was... mam wszystko.
- Babcia była bardzo mądrą kobietą.
- Najmądrzejszą jaką znałam. Pamiętam jak tuż przed wejściem do kaplicy szepnęła mi na ucho pytanie "Wiem, że jesteś zakochana, ale czy jesteś pewna?"
- I co?
- Ja byłam pewna...A jak jest z tobą?
W sali bankietowej na parterze wszyscy uwijali się w ukropie by przygotować najpiękniejszą uroczystość. Miało to być kameralne przyjęcie, tylko najbliższa rodzina i przyjaciele, jednak zdaniem mamy Chrisa, nawet małe przyjęcie musi być robione z rozmachem. Co chwila do moich uszu dochodziły odgłosy tłuczonego szkła, próby dźwięku i krzyki organizatora wesel. Byłam wdzięczna, że pozwolili mi zamknąć się w pokoju i nie być częścią tego cyrku.
Po raz kolejny zastanawiałam się jak będzie wyglądać moje życie za kilka lat, czy będziemy tacy sami jak dziś, czy nadal będziemy się kochać. Z rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi. Otarłam łzy i krzyknęłam.
- Chris! Jeśli to ty, nie wchodź! Nie wolno ci oglądać panny młodej przed ślubem- nie bardzo wierzyłam w te przesądy, jednak nie chciałam, aby widział mnie w takim stanie.
- Nie skarbie- drzwi lekko się uchyliły, do pokoju zajrzała znajoma twarz- To tylko mama.
- Wejdź...
- Chciałam sprawdzić czy wszystko w porządku.
- Tak, czemu miałoby być nie w porządku?
- Nie wiem... Może dlatego, że moja maleńka córeczka za parę godzin wychodzi za mąż? Może dlatego, że wiem co właśnie czuje?
- Nie rozumiem...
- Kiedy wychodziłam za twojego tatę byłam zaledwie rok starsza od ciebie. Wszyscy radzili mi, żebym się wstrzymała, jednak ja nie chciałam słuchać. Byłam ślepo zapatrzona w miłość. Tylko jedna osoba popierała to, co robię- twoja babcia. Przyszła do mojego pokoju tuż przed ślubem, wiedziała, że traciłam pewność co do tej decyzji, więc usiadła koło mnie, zaczęła rozczesywać moje włosy i wyciągnęła stary album ze zdjęciami.
Mówiąc to wyjęła album podpisany moim imieniem. Spojrzałam na niego ze wzruszeniem.
- Spójrz- powiedziała, otwierając na pierwszej stronie- Moja mała księżniczka właśnie przyszła na świat. Była taka maleńka, mniejsza niż inne dzieci, bałam się, że sobie nie poradzi. Jakie było moje zdziwienie kiedy zaledwie zaledwie parę miesięcy później zaczęła chodzić. Małe, wątłe nóżki ledwo trzymały jej ciało, jednak ona się nie poddawała, kroczyła dumnie, mimo iż wielokrotnie upadała. W podstawówce- wskazała na zdjęcie z czasów pierwszej klasy- była silniejsza niż większość chłopaków, mimo że nadal była najdrobniejsza w klasie. Potem przyszły pierwsze występy w kółku teatralnym, pierwsze zawody sportowe, pierwsze wiersze i piosenki nagrywane na dziecięcym keyboardzie, pierwsze zauroczenie, które trwało latami- wskazała na zdjęcie moje i Zayna, podczas balu kostiumowego w szóstej klasie- W końcu przyszło gimnazjum. Dobre oceny, praca w wolontariacie, unihokej, siatkówka, piłka ręczna. Pierwsze poważne egzaminy i wstępny wybór drogi życiowej. Nigdy nie przypuszczałabym, że ta niezależna, odważna dziewczyna za trzy lata odejdzie z rodzinnego gniazdka, ale zmieniło się to w liceum. Wyjechał jej najlepszy przyjaciel, jej miłość, pragnienie. Wydoroślała i wtedy zrozumiałam, że ta maleńka dziewczynka urosła, że jest gotowa iść dalej przez życie na tych, jak dla mnie, ciągle wątłych nóżkach i że mimo upadków, wstanie, podniesie głowę do góry i z dumą pójdzie dalej, tak jak to miała zawsze w zwyczaju.
- Dalej tak myślisz?
- Oczywiście kochanie. Jestem dumna ze wszystkiego co robisz i pewna tego, że wiesz co robisz.
- A co jeśli nawet ja nie jestem tego pewna?
Popatrzyła na mnie ze zrozumieniem.
- Ja też się bałam, kiedy wychodziłam za twojego ojca. Stojąc tuż przed nim na ołtarzu powstrzymywałam łzy strachu. Uwierz mi... Miałam ochotę uciec stamtąd z krzykiem i nigdy nie wrócić. A wtedy on zrobił coś czego nigdy nie zapomnę- chwycił moja dłoń. Trzymał ją silnie, a zarazem delikatnie. Czułam się przy nim bezpieczna, cały strach minął. Zupełnie tak, jak mówiła mi mama.
- To piękne.
- Tak, gdyby nie ona, może nie zdołałabym stanąć przy twoim ojcu i powiedzieć mu "tak". To dzięki niej mam teraz tatę, was... mam wszystko.
- Babcia była bardzo mądrą kobietą.
- Najmądrzejszą jaką znałam. Pamiętam jak tuż przed wejściem do kaplicy szepnęła mi na ucho pytanie "Wiem, że jesteś zakochana, ale czy jesteś pewna?"
- I co?
- Ja byłam pewna...A jak jest z tobą?
Super rozdział mam nadzieję że nie wyjdzie za Chrisa i będzie z Zaynem.Misia
OdpowiedzUsuńPS.Czekam na następną część z niecierpliwością!!!
Pisz szybko nexta!! To jest świetne Kocham Chrisandy <33
OdpowiedzUsuńWiesz co? Dzisiaj odpuszczam sobie spanie, póki nie dojdę do najnoweszgo i zarazem ostatniego z dodanych rozdziałów! I wtedy nastąpi coś, czego nie lubię.. będe musiała czekać na nowe.. no cóż, warto czekać!
OdpowiedzUsuńjesteś świetna, tak jak ten blog!
*pozdrowionka ~fanka-Amy