.

.
1D 4ever

sobota, 16 listopada 2013

WOULD YOU CHOOSE ME?

Przez moją głowę przelatywały tysiące myśli. Miałam osiemnaście lat, a mój ukochany kazał mi wybierać drogę, którą miałam kroczyć do końca życia. Raz złożonej przysięgi nie można złamać, a już na pewno nie tak ważnej jak przysięga miłości. Zastanawiałam się, jak zmieni się moje życie jeśli dojdzie do tego ślubu. Wyobrażam sobie mnie za dziesięć lat, spacerującą po parku z trójką małych dzieci. Wszystkie są roześmiane, rumiane i podobne do Chrisa, a jego przy mnie nie ma. Pracuje na utrzymanie naszego domu na przedmieściach. Takiego jak w tych wszystkich katalogach, białego, z ogródkiem, małym oczkiem wodnym i placem zabaw dla dzieci. Wyobrażam sobie jak co dzień czekam na niego z obiadem, w końcu wraca, całuje mnie w czoło, nadbiegają moi synowie, wracający z treningu, a córka z lekcji baletu. Wyobrażam sobie jak wychodzą na pierwszą randkę, jak dostają pierwszego kosza, w końcu jak wychodzą za mąż. Moja maleńka, do niedawna, córka, stojąca przy ołtarzu w białej sukni do ziemi, patrzy z czułością w oczy swego przyszłego męża, mówi mu "tak", wychodzą z kościoła, a ja stoję wtulona w ramię Chrisa i nie mogę uwierzyć, że moje maleństwo odchodzi z gniazda. Łzy spływają mi po policzkach, modlę się do Boga, aby ją prowadził, aby czerpała z tego, jak ją wychowałam. Potem widzę ich w szpitalu, całą trójkę, po kolei, biorących w ręce swoje dzieci, płaczących ze szczęścia, dumnych. Podchodzą do mnie z kruszynkami na rękach, pokazują palcem i szepczą "babcia". Biorę na ręce moje wnuki i od pierwszego dotyku wiem, że są moim największym cudem. Chris tuli mnie, całuje w czoło, prowadzi za rękę do domu po niedzielnym obiedzie u dzieci. W końcu któreś z nas ciężko choruje, przychodzi ten czas- umiera, a drugie nie może znaleźć sobie miejsca, tęskni, ale rozumie, jest szczęśliwe, że obietnica trwała "dopóki śmierć nas nie rozłączy". 
- Dopóki śmierć nas nie rozłączy...- szepnęłam po cichu, wciąż zamyślona.
- Słucham?- Chris wyrwał mnie z natłoku myśli.
Zakaszlałam.
- Czy będziemy w stanie... być ze sobą, póki śmierć nas nie rozłączy?- zapytałam, tłumiąc szloch.
Popatrzył na mnie zaskoczony, później się zamyślił.
- Chris... odpowiedz na pytanie.
Milczał dłuższą chwilę, w końcu przytulił mnie i szepnął do ucha.
- Do końca życia i jeden dzień dłużej...
Rozpłakałam się, wtuliłam głowę w jego ramię, szepnęłam, że się zgadzam. Rozradowany, powiedział, że musi iść oznajmić to rodzicom. Oni zajmą się przygotowaniem wszystkiego.
- A twoi rodzicie? Chcesz, żebyśmy do nich pojechali?- zapytał.
- Nie... ja.. muszę im to powiedzieć sama, rozumiesz? Pojadę jeszcze dzisiaj.
- Tak. Rozumiem...- ucałował mnie w czoło- W takim razie do zobaczenia jutro.
Przytulił mnie mocno i wybiegł z pokoju. Odetchnęłam głęboko. Właśnie przed chwilą podjęłam najtrudniejszą decyzję mojego życia i nie wiem jak się z tym upora moja rodzina, jak się z tym upora Angie, jak się z tym upora... Zayn. Rozpłakałam się, gdy wspomniałam jego imię. 
- Muszę zapomnieć- szepnęłam sama do siebie.

Wieczorem siedziałam w moim salonie i wpatrywałam się w twarze rodziców. Przez całą drogę do domu myślałam jak im to powiedzieć. Teraz siedzieli i wpatrywali się we mnie z nadzieją, że zaraz powiem im, że to żart. W końcu, gdy nie ujrzeli żadnej reakcji z mojej strony, odezwała się mama.
- Kochanie, czy ty... jesteś... w ciąży?
- Co? Nie! Oczywiście, że nie. Skąd taki pomysł?
- Nie wiem.. pospieszyliście się, chcę znać powód.
- Tak wyszło mamo. Jeśli się kogoś kocha, to nie chcę się czekać dłużej.
- Jesteś pewna?- odezwał się w końcu mój tata.
- Powiem tak... w tym momencie nie jestem niczego równie pewna, co miłości Chrisa.
Spojrzeli na siebie porozumiewawczo, uścisnęli mnie mocno i powiedzieli, że życzą nam jak najlepiej.
Byłam im bardzo wdzięczna za wyrozumiałość, dziękowałam, za to, że mnie tak bardzo kochają.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Cameron poszła otworzyć.
- Andy, to do ciebie!
- Pewnie Chris wrócił wcześniej- powiedziałam rodzicom i dodałam- zaraz wracam.
Jednak w drzwiach nie stał mój narzeczony, ale Zayn. Oddychał głęboko, jakby był strasznie zmęczony, miał rozczochrane włosy i podpuchnięte od płaczu oczy. Moje serce ścisnął ból.
" On wie", pomyślałam.
- To ja was zostawię- szepnęła Cameron i zamknęła za sobą drzwi. Chwyciłam Zayna za rękę i poprowadziłam na ławkę na werandzie, on jednak wyszarpnął dłoń.
- Nie rób tego- powiedział słabym głosem.
- Czego?
- Nie udawaj, że ci na mnie zależy, że się troszczysz...
- Zayn..- nagle wyczułam silną woń spirytusu- Jesteś pijany.
- Przepraszam...
- W porządku, przecież to tylko alkohol...
- Nie za to.. Za wszystko inne, za co mnie tak nienawidzisz!- podniósł głos.
Łzy napłynęły mi do oczu, adrenalina buzowała we mnie, również zaczęłam krzyczeć.
- O czym ty mówisz, do jasnej cholery?! Ja cię nienawidzę?! Za co?!
- Też chciałbym wiedzieć. Ja cię tak bardzo, bardzo, tak cholernie mocno kocham, a ty wychodzisz za innego. Musisz mnie nienawidzić.
Mówiąc to skrył twarz w dłoniach. Serce biło mi szybko, nie zdawałam sobie sprawy z tego co robię. Głaskałam go uspokajająco po plecach, czułam jego ciepło, zapach skóry, dreszcze, które co jakiś czas wstrząsały jego ciałem.
- Nie Zayn, nie nienawidzę cię.
Podniósł głowę, płakał.
- Wiesz- kontynuowałam- nienawiść jest tak mocnym uczuciem jak miłość, więc nie mogą spotkać się w jednym człowieku, bo by po prostu zwariował. Można nienawidzić z miłości, albo kochać nienawiść, ale nie można równocześnie kochać i nienawidzić. Więc jeśli kogoś kochasz, nie możesz go nienawidzić. Ja nie mogę cię nienawidzić, Zayn.
Spojrzał na mnie z wyrzutem, ponownie schował twarz w dłoniach, jednak zaraz uniósł ją podekscytowany, gdy tylko dotarło do niego co powiedziałam. Szepnął:
- O Boże..Ty mnie kochasz...- odwróciłam głowę, otarłam łzy- Skoro mnie kochasz, dlaczego wychodzisz za innego?!
- Bo ktoś cholernie głupi dał ludziom wolną wolę, żeby mogli dokonywać wyborów. Nie wiem czemu to zrobił, bo tylko wszystko utrudnił. Ale tak jest. I to jest mój wybór.
- Wybierasz jedno uczucie, a co z drugim?
- Nie wiem...
- Jak to nie wiesz?
- Gdybym wiedziała nie byłoby mi tak ciężko! Dokonałam wyboru, nie zmienię tego.
- Ale... powiedz mi tylko... czy gdybyś mogła jeszcze raz dokonać wyboru, wybrałabyś mnie?
Wstałam podeszłam do drzwi, już chciałam wchodzić, gdy złapał mnie za rękę.
- Wybrałabyś?
Uśmiechnęłam się blado.
- Wybrałabym właściwie...

3 komentarze:

  1. nie sądziłam, że się zgodzi na ślub (mam nadzieje ze bd cos jeszcze z Thomasem i Zaynem). Końcówka zapowiada się emocjonująco :) więc bardzo Ci dziękuję że wstawiłas 3 cześci w tam krotki odstępie czasu, ale skoro masz wenę to pisz i jeszcze raz pisz i wszystko szybko publikuj , czekam z niecierpliwościa :* x

    OdpowiedzUsuń
  2. Super !!! Uwielbiam pisz dalej naprawdę warto <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie!!! Żadnego ślubu nie będzie! Nie ma być! Znaczy.. Zayn.. Andy.. Zandy.. Prosze, nie rujnuj tego. Andy, wybierz dobrze.. Wybierz Zayna. Cholipa, zbyt ciekawie piszesz i właśnie dlatego jescze nie pójdę spać.. Tak, własnie tak. Lecę do kolejnego.
    Ale jeszcze coś, zanim :odlecę: xd Niedawno (nie wiem, czy niedawno czy dawno, mniejsza o to) zadałaś pytanie czy coś by zmienić. to ja myślę, że fajnie byłoby jeśli pojawiło by się coś wiecej o pozostałych chłopakach. Może w tym kierunku zmierzasz, nie wiem. Ale to moja opinia. Chcę więcej 1D! ;)
    *całusy ~Amy
    **więcej 1D i mniej Chrisa! W ogóle Chrisa! xd

    OdpowiedzUsuń