.

.
1D 4ever

piątek, 15 listopada 2013

I CAN'T WAIT

Podjechaliśmy pod hotel, w którym zatrzymaliśmy się z Chrisem. Mój ukochany siedział na ławce koło wejścia. Wciąż był ubrany w strój wampira, ale ramiona otoczył ciepłą kurtką. Thomas wyłączył silnik, odpiął pasy i otworzył drzwi. 
- Wychodzimy! 
Popatrzyłam na niego zdziwiona. Nie miałam pojęcia co zamierzał.
- No co tak patrzysz? Na miejscu twojego chłopaka chciałbym poznać obcego, który podwiózł jego dziewczynę.
- Słusznie..
Chris wstał i podszedł do samochodu.
- Nareszcie jesteś. - mówiąc to zdjął kurtkę i owinął mnie szczelnie- Nawet nie wiesz jak się bałem.
- Nic mi nie jest. Dzięki niemu- wskazałam na Thomasa- Chris poznaj mojego znajomego...
- Thomas. Miło mi- wyciągnął rękę na powitanie.
- Chris. Mi również. Bardzo ci dziękuję, że odstawiłeś ją bezpiecznie.
- Ależ cała przyjemność po mojej stronie! 
- To jak idziemy na górę? Thomas, może masz ochotę na coś mocniejszego? Zapraszam- powiedział Chris.
- Wielkie dzięki, ale muszę wracać do domu.
- W porządku. Innym razem.- mówiąc to kochany podał rękę Tomiemu, odwrócił się i ruszył w stronę drzwi- Andy, idziesz?
- Tak, tak. Daj mi minutkę, tylko się pożegnam.
- Ok. Poczekam w recepcji.
- Sympatyczny ten twój Chris. Nie stłukł mnie na kwaśne jabłko..
- Czemu miałby to zrobić?
- Spędziłem dziś z tobą więcej czasu niż on, a prawie się nie znamy.
Zastanowiłam się nad tym co powiedział. Zdecydowanie miał rację.
- Zgadzam się, dlatego muszę iść. Bardzo, naprawdę bardzo dziękuję ci za wszystko.
- Nie ma za co. Naprawdę. 
Przytuliłam Tommy'ego i ruszyłam do drzwi, po chwili jednak obróciłam się na pięcie.
- Herbata!
- Co?
- Jestem ci winna za herbatę.
Roześmiał się.
- Spokojnie.. tym razem na koszt firmy.
- Dziękuję.
- Tylko nie myśl sobie, że tak będzie zawsze. Tylko pierwsza filiżanka gratis!- uśmiechnął się serdecznie.
- Tak jest! Przyjęłam. 
- Wpadnij do mnie jeszcze.. jak kiedyś będziesz w Londynie.
- Masz to jak w banku!- pomachałam i weszłam do lobby.
 
W hotelu było zupełnie pusto. Nic dziwnego skoro było po czwartej rano. Chris siedział w fotelu. Gdy mnie zobaczył wstał, chwycił moją rękę i poprowadził do windy. W drodze na górę milczeliśmy. Nie odezwał się do mnie też, gdy już byliśmy w pokoju. Podszedł tylko do barku, wyciągnął butelkę dobrej Whisky i usiadł na kanapie. Stałam przy drzwiach jak osłupiała. W końcu przerwałam tę męczącą ciszę.
- Możesz mi powiedzieć co się stało?
- Ja? Ja przez cały czas czekam, aż ty mi to powiesz..
- Niby co?
- Co się stało na imprezie.
- Już ci mówiłam co się stało.
- A tak naprawdę? 
Spojrzałam na niego zdezorientowana. Westchnął, wstał, podszedł do mnie, chwycił moje dłonie i zaprowadził mnie na kanapę.
- Nie jestem głupi. Rozmawiałem z mamą. Widziała jak przerażona wybiegłaś z imprezy. O tym jakoś mi nie wspomniałaś..
- Jest Halloween. Nie dziw się, że się bałam...
- Daj spokój. Powiedz o co chodzi, co się stało, tam na górze?
Schowałam głowę w dłoniach i zaczęłam mówić. Mówiłam o tym cholernym labiryncie, pocałunku, rozmowie z Zaynem i o tym, że nie chciał mi zrobić krzywdy. Kiedy skończyłam podniosłam głowę i spojrzałam na Chrisa. Patrzył w przestrzeń, jego twarz przybrała skupiony wyraz, wyglądał jakby się nad czymś głęboko zastanawiał. Minęła dłuższa chwila, w końcu jednak zamrugał nerwowo i spojrzał mi prosto w oczy.
- Mam tego dość, Andy.
- Czego?
- Tego, że nie ważne jakbym się starał, on zawsze znajdzie sposób, żeby się z tobą spotkać. Oczywiście, nie jest to dla mnie problemem, ale tylko doputy, dopóki on nie posuwa się dalej niż mu wolno.
- Ja..
- Poczekaj. Muszę to teraz powiedzieć, bo potem się nie odważę- nalał sobie jeszcze whisky, wypił aż do dna- Nie mogę czekać.
- Czekać?
- Aż on mi cię zabierze... Zrozum nie chcę dla ciebie źle i nie chcę wywierać na tobie presji.
- Więc tego nie rób- czułam, że łzy ciekną mi po policzkach, otarłam je rękawem.
- Ale..- Chris też był blisko płaczu, widziałam to w jego oczach- Proszę..Wyjdź za mnie pod koniec tego miesiąca. Wtedy będziesz tylko moja i on nie będzie mógł się do ciebie zbliżać. Nie chciałem, żeby do tego doszło, naprawdę, ale jesteś dla mnie najważniejsza i nie mogę cię stracić... Co ty na to?- spojrzał na mnie z nadzieją.
- Ja...

3 komentarze:

  1. Genialne :D Czekam na nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo dziękuję i cieszę się, że ci się podoba :D
      postaram się napisać kolejną część jak najszybciej :3
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. No, ja tu spać chcę, a Ty tak kończysz rozdział?!
    *cudowny, btw xD
    Dobra, lecę do następnego, pozdro! ~Amy

    OdpowiedzUsuń