.

.
1D 4ever

poniedziałek, 23 września 2013

MY NAME IS ANDY

Napisałam ostatnie zdanie mojego wypracowania. Zamknęłam zeszyt i wyczerpana położyłam głowę na blat biurka. Zerknęłam przez okno. Słońce już dawno zaszło, niebo stawało się coraz ciemniejsze. Spojrzałam na dom na przeciwko. W pokoju Zayna paliło się światło. Zapewne jego mama przygotowywała wszystko na jego powrót. Zayn wyjechał do Londynu prawie rok temu, a czuję jakby minęły całe dekady. Tęskniłam za nim. Za naszymi nocnymi rozmowami, za jego ciepłym uśmiechem i głębią jego spojrzenia. Jesteśmy przyjaciółmi praktycznie od zawsze. Wychowywaliśmy się w sąsiadujących domach. Znam każdy jego sekret, każdą żenującą historię, wszystkie pragnienia i marzenia.. Te które udało mu się zrealizować i te wciąż czekające na spełnienie. To ja namawiałam go do śpiewania, podnosiłam na duchu  kiedy przestawał w siebie wierzyć. Byłam dumna kiedy wraz z zespołem 1D osiągał coraz większe sukcesy, więc dlaczego kiedy wyjeżdżał czułam się taka pusta, rozkojarzona, jakbym straciła coś ważnego i nie potrafiła sobie z tym poradzić. Nie, chyba jednak wiem dlaczego. KOCHAŁAM GO. Od początku, od kiedy sięgam pamięcią, zawsze był dla mnie kimś więcej niż przyjacielem, ale nigdy nie miałam odwagi, by mu to powiedzieć. Bałam się że nie czuje tego samego, a nie chciałam stracić przyjaciela. Czasem bywały takie momenty, gdzie przyłapywałam go na tym, że ukradkiem na mnie zerkał, ale za każdym razem tłumaczyłam to sobie przywidzeniem. Wokół niego kręciło się tyle pięknych dziewczyn, że na pewno nie zauważyłby dziewczyny, z którą zaledwie parę lat temu toczył wojny na błotne kulki. A jutro miał wrócić.. Po roku wysyłania sobie sporadycznych wiadomości miałam zobaczyć go przed sobą, przebywać w jego towarzystwie... Z rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi. Moja starsza siostra Cameron weszła do pokoju.
- Chcesz naleśniki? Sama zrobiłam. 
- Nie dzięki.. Chcę żyć.. - odparłam z ironią. Moja siostra była najwspanialszą osobą na świecie, ale zdecydowanie Bóg poskąpił jej talentu kulinarnego. 
Urażona Cameron wytknęła język i wyszła z pokoju. Spakowałam książki do plecaka i położyłam się do łóżka. Jutro czekał mnie wielki dzień. 

Obudził mnie dźwięk przychodzącego sms'a. Angie - moja przyjaciółka napisała, że jest w kryzysowej sytuacji. Kate, która jest przewodniczącą wolontariatu rozchorowała się, a potrzebowali piątej osoby do aukcji psów w schronisku. Pisała, że wie jak bardzo zależy mi na zobaczeniu  Zayna, ale nie ma się już do kogo zgłosić, a jest potrzebne dużo rąk do pracy. Zrezygnowana  spojrzałam w okno. Wiedziałam jak Angie zależało na tej aukcji. Zdecydowałam, że Zayna przywitam później. "Ok. Będę za godzinę.", odpisałam przyjaciółce. Pobiegłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i nałożyłam delikatny makijaż. Wróciłam do pokoju, założyłam moje ulubione wytarte jeansy, białą bokserkę i starą bluzę. W końcu miałam pracować ze zwierzętami. Zbiegłam na dół, chwyciłam bułkę i wybiegłam z domu. Właśnie zamykałam drzwi, gdy nadjechał jego samochód, a za nim tłum rozwrzeszczanych fanek. Wysiadł z samochodu, moje serce przeszył dreszcz. Zawsze był przystojny, ale w nowej fryzurze i z delikatnym zarostem wyglądał jeszcze bardziej podniecająco. Zarumieniłam się na własne myśli. I wtedy na mnie spojrzał, nasze oczy zetknęły się na zaledwie parę sekund, a moje serce biło tak mocno jakby miało wyskoczyć z klatki piersiowej. Zaraz potem jego twarz zniknęła za tłumem fanek. Smutna spuściłam wzrok i ruszyłam w stronę autobusu. Do schroniska dojechałam 10 minut później. Angie czekała na mnie przed drzwiami. 
- O! Wreszcie jesteś... Wejdź  do środka... Zajmij miejsce... Wszyscy już tam są... I czekają na Ciebie. 
- Ok. Ok. Tylko oddychaj. - odparłam przytulając przyjaciółkę.
Ruszyłam w stronę wejścia. Już miałam otwierać drzwi kiedy ktoś mocno pchnął je z drugiej strony i wybiegł za próg wpadając na mnie. Na chwilę straciłam koncentrację. Gdy się ogarnęłam spojrzałam ze złością na terrorystę i już miałam rzucić jakieś przekleństwo, ale z wrażenia zaschło mi w gardle. Przede mną stał chłopak średniego wzrostu. Miał czekoladowe oczy, wydatne kości policzkowe i uśmiech niczym Julian Morris, aktor którego stawiałam za wzór męskości. Jego krótkie, lekko kręcone ciemne włosy powiewały delikatnie na wietrze. Uśmiechnął się przepraszająco. 
- Rany.. Bardzo przepraszam. Nie chciałem. Jestem Chris. - wyciągnął rękę na powitanie. 
- Mam na imię Andy. 
Zamrugał zdziwiony. 
- Tak. Mój ojciec chciał mieć syna, ale udało mu się dopiero za trzecim razem. Stąd moje głupie imię. - dodałam zrezygnowana. 
- Moim zdaniem Twoje imię jest świetne. 
Mimowolnie się uśmiechnęłam. Moi koledzy zwykle śmiali się z mojego imienia i mówili do mnie: chłopie. Stalibyśmy tak pewnie jeszcze dłuższą chwilę, ale podbiegła do nas Angie i zawołała, że aukcja już się zaczyna. 
Następne 7 godzin spędziłam w schronisku. Nie żałowałam. Szczęśliwe twarze ludzi, którzy po raz pierwszy brali na ręce swoich nowych, malutkich przyjaciół wynagrodziły mi to w całości. Co jakiś czas spojrzenia moje i Chrisa spotykały się. To dziwne, ale oprócz Zayna żadne spojrzenie tak na mnie nigdy nie działało. Aukcja skończyła się. Posprzątaliśmy i ruszyłam w stronę wyjścia. Przed drzwiami zatrzymał mnie Chris. 
- Chcę Ci wynagrodzić nasze zderzenie. Jeśli pozwolisz z chęcią Cię odwiozę. 
Zaskoczyła mnie jego propozycja, ale nie chciałam wracać po ciemku autobusem pełnym starszych facetów jadących na imprezę. 
- Bardzo chętnie. Jeśli to nie będzie dla Ciebie problem. 
- Super. To poczekaj tylko skoczę po transport. 
Nie minęła minuta, gdy usłyszałam ryk silnika. Tuż pod krawężnik podjechał motor kawasaki ninja terbaru. Szybka kasku kierowcy uniosła się. Chris uśmiechnął się do mnie zachęcająco i podał kask. Nigdy nie jeździłam tak szybkim motorem, więc po moich plecach przebiegł dreszcz, ale gdy tylko wsiadłam na motor i objęłam Chrisa poczułam spokój. Ten chłopak właśnie tak na mnie działał. Ruszyliśmy. Zaledwie parę minut później podjechaliśmy pod mój dom. Nie wiem dlaczego żałowałam, że trwało to tak krótko. Oddałam kask Chrisowi, podziękowałam i już miałam odchodzić, kiedy złapał mnie za rękę. 
- Jeśli chciałabyś to kiedyś powtórzyć dzwoń. - I podał mi kartkę z numerem telefonu. O mało nie podskoczyłam z  radości. Również podałam mu swój numer. Potem zdarzyło się coś czego nie planowałam. Jakby coś zawładnęło moim ciałem, a ja zupełnie straciłam nad nim kontrolę. Nachyliłam się i pocałowałam Chrisa. Trwało to sekundę. Odskoczyłam przerażona. 
- Rany. Przepraszam. Ja... Ja... Nie chciałam... 
W jego oczach zauważyłam zaskoczenie, które zaraz zmieniło się w ciepłe spojrzenie. 
- Daj spokój. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że to zrobiłaś. 
Założył kask, rzucił krótkie "Do zobaczenia" i ruszył z piskiem opon. Odwróciłam się uradowana. Na schodach od mojej altany siedział Zayn. 
-Czekałem na Ciebie.


7 komentarzy:

  1. wow.. ale wciągające :) i jeszcze ten Zayn na końcu <3 <3 <3 pisz dalej :***

    OdpowiedzUsuń
  2. wciągnęłam się, naprawdę się wciągnęłam. super, kiedy kolejna część??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojejku :) dziękuję bardzo :) postaram się jutro coś wstawić :) jeśli mogłabym prosić polećcie mnie innym fankom 1D :) dzięki jeszcze raz :***

      Usuń
  3. Jejku... *.* Ależ cieszę się że trafiłam na tą stronkę :P :) Uwielbiam was ^^ ""

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow! Po prostu WOW! Świetne!
    Cóż jestem tu nowa, może coś o sobie powiem: jestem początkującą directionerką, a to pierwszy blog o 1D jaki czytam. Ale już myślę, że jest przecudowny!
    Tak więc, na pewno będę tu wpadać i oczywiście zostawiać komentarz ;)
    A teraz lecę do następnego rozdziału ;**
    *Pozdrowienia i całusy ~Amy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo dziękuję i cieszę się, że ci się podoba. :))
      to dla mnie wielka motywacja.
      również pozdrawiam gorąco :**

      Usuń